Szukaj na tym blogu

niedziela, 31 października 2010

Autobus Absurdu

Jechałem ostatnio jednym z autobusów komunikacji miejskiej. Gromada zbitych w ciasnocie ludzi, charakterystycznie przede wszystkim starszych, rozsypujących się osób i biednej młodzieży, oklejone reklamą bądź zaparowane szyby przez które widać z trudem tylko własne odbicie. Brudne stopnie i dziesiątki butów. W pierwszym rzędzie siedzący, opierający się starszy człowiek laską dodatkowo o podłoże ze wzrokiem skierowanym w przód, na świecący się w półmroku niczym latarnia morska ekran. Ekran który jako najnowocześniejsza forma reklamy zasypuje nas ostatnimi czasy pośród 'zwykłymi' reklamami także intensywnymi spotami wyborczymi skąd każdy z kandydatów zasępia się tym swoim upiornym wzrokiem podbitym jakimś komicznie miałkim hasłem. I wtedy, w tym nieprzyjemnie trzęsącym podczas jazdy pojeździe, w zbitym tłoku i w scenerii apokaliptycznej pojawia się ta jedna reklama. "Stres? Depresja? Problemy w związku?" - reklamuje się gabinet psychoanalityka. I tak, rzeczywiście, jedyne co można by zrobić, to zajechać całym autobusem pod gabinet i ustawić wszystkich ze sobą na pierwszym miejscu w kolejce do psychologa. Niestety, reklama dotyczyła gabinetów...prywatnych. 'Rozdawacze' ulotek, młodzi ludzie dorabiający jako słupy oklejone reklamami, plakaty zachęcające do pracy w McDonald's na uczelni, ta jedna wielka cisza, ten powszechny smutek na twarzy przeciętnych ludzi, których mija się bez słowa a przecież z ich oblicza szkaluje powszechną bezradność irytacja, pogrążona już w pełnej rezygnacji, pogodzeniu się z własnym losem jak u zwierzęcia idącego na rzeź. Ta masa krytyczna, gdyby ją zebrać tak jednak jest już ubezwłasnowolniona, tak dalece spacyfikowana wszelkimi środkami przekazu, że wszyscy zdają się być fanatykami jednej jedynej religii, kościoła zniszczenia, ale już bez odwołań do metafizyki, kościoła powszechnego, ale w zarządzie mającego większość biskupów poza granicami kraju, monopol, ubezwłasnowolnienie mitem i lokalnie opłacana kadra służalczych popleczników. Tak wita kraj centralnej Europy, skolonizowany do roli niewielkiego przecinka na tle gasnącej socjalnie Europy.

sobota, 23 października 2010

Sieć Prześladowań

Dość sprawnie szmuglowany jest cichcem na nasz rynek film Jerzego Skolimowskiego "Essential Killing". Wydawać się może, że gdyby nie laury Festiwalu Weneckiego to dzieło w ogóle nie miało by szans zaistnieć w i tak wąskim zakresie kolportażu w kinach na terenie Polski. Film tak jak i sam główny bohater odbywa się bez słów, oto niezidentyfikowany bliżej mężczyzna, który wysadza w powietrze trójkę Amerykańskich kolonizatorów przemierzających Afganistan niczym świeżą gubernię trafia napiętnowany tym uczynkiem do realiów "Europy Środkowej" która jednak bardzo konkretnie okazuje się być Polską i jednoznacznie kojarzy się z będącymi od dłuższego czasu jawnie sformułowanymi w postaci zarzutów odbytych w przeszłości lotów CIA na terenie Polski.

Film Jerzego Skolimowskiego skłaniać powinien widza do głębszej refleksji aniżeli jedynie obserwacji pięknych widoków i uczestnictwa w enigmatyczności i symbolice głównego i najbardziej rzucającego się w oczy planu obrazu jakim są przeżycia uciekiniera na tle tak bardzo [pozornie] niecodziennych i kontrastujących z przebitkami z orientalnej ojczyzny bohatera zimowych pejzaży Polski. Tytułowe "Essential" przynosi na myśl samą postać bohatera, ubezwłasnowolnionego biegiem wydarzeń i sprowadzonego przez ponurą rzeczywistość do pierwotnych instynktów, walki o byt czy nawet rzucającej się przez okres całego filmu małomówności samej postaci - gdzie należy zaznaczyć symbolicznym wydaje się być jedyne osiągnięte porozumienie Uciekiniera z postacią graną przez Emmanuelle Seigner będącą przecież głuchoniemą. Postać Muhameda zmuszona jest do kolejnych ustępstw od swoich własnych zasad moralnych, następuje całkowite rozgraniczenie wymiaru symbolicznej wrażliwości jaką u bohatera uosabia pojawiająca się w przebłyskach postać kobiety schowanej za burką od pragmatycznej i z konieczności wyrażanej w przemocy walki o przeżycie w warunkach wojny totalnej. Jakkolwiek oczywisty jest wątek zezwierzęcenia i wyraźnie odrysowujący się podczas filmu coś innego jednak przykuwa uwagę z równą siłą.

Przez cały film widz odnosić może wrażenie pozbawienia obrazu realizmu. Mroźna Polska, zmrożone lasy iglaste i jelenie, noc spędzona w sianie na paszę dla zwierząt, nieśmiałe i eksperymentatorskie próby konsumpcji nieznanych owoców... to wszystko burzy postrzeganie "egzotycznych wojen" jako czegoś odległego. Gdy krajowa Policja stuka do domu w którym skrywa się Mohamed w poszukiwaniu "groźnego przestępcy"nasuwa się refleksja nad integralnością funkcjonowania całego imperialistycznego systemu, działającego jako sieć pierwotnych powiązań, w których nieświadome uczestnictwo krajan jakkolwiek naturalne mogłyby się wydawać ich motywy wpisuje się w nieludzkie dudnienie i huk śmigieł wojskowych helikopterów okraszonych cynicznymi komentarzami rozbawionych, rozmawiających strzelców, w konwencji strzelania do kaczek na grach video.

W kontekście ostatnio wyciekających materiałów z portalu WikiLeaks na temat wojen prowadzonych przez USA przychodzi do głowy reakcja jaką wywołuje ona u rządu Ameryki i Polski - przede wszystkim oburzenie z samego faktu wycieku, nie zawartości wspomnianych dokumentów. To co obserwujemy w main streamie politycznym jest tak samo zgodne w wypadku blokujących szerszą krytykę Polskiego udziału w wojnach i w ogóle ich charakteru jak w wypadku blokady szerszej dyskusji na temat filmu Skolimowskiego czy podobnie "Autora Widmo" Romana Polańskiego również niedawno. Kamerą Polskich reżyserów produkujących filmy za granicą realizuje się jedyne występujące szerzej w kulturze krytyczne w analizie spojrzenie na udział Polski w polityce USA, które jest pomijane przez kontrolujące przestrzeń publiczną opozycyjne siły z niskiego pułapu zafałszowania interpretacji miast krytyki następującej po etapie realnej syntezy znaczenia dzieł.

Autentyczne na tle tego wszystkiego są codzienne sprawy Polaków, które przykryte są jednak tym niepisanym piastującym nad wszystkim reżimem sojuszu przeciwko Bushowsko umiejscawianej "osi zła". Poruszający się po zaśnieżonych lasach bohater trafia za linię wroga, gdzie okazują się funkcjonować bądź co bądź podobne prawa i tak samo jedynym pewnym punktem okazuje się być ogólnoludzka solidarność i współczucie. Drwale, kobieta z dzieckiem, rybak - oni wszyscy są niemymi świadkami rozpaczliwej walki o życia, którą Mohamed kończy na metaforycznie zakrwawionym białym koniu, którego postać pozwala nam myśleć o bohaterze jako o ofierze wojny ale także o kimś dosiadającym tego rumaka symbolizującego kryjące się za przemocą zwycięstwo.