Szukaj na tym blogu

czwartek, 17 czerwca 2010

Czynnik Zmian Społecznych

Gdzie upatrywać czynnika zmian społecznych w krajach Europejskich jak Polska? Dlaczego chociażby wyniki nadchodzących wyborów prezydenckich nie przyniosą żadnych rzeczywistych zmian? Odpowiedzi należy szukać u wielu źródeł począwszy od globalnej sytuacji ekonomicznej po regionalizację problematyki społecznej a skończywszy na uwarunkowanych trendów masowej świadomości obywatelskiej krajów jak Polska.

Polska w kluczowym momencie przemian gospodarczych ostatnich lat a więc najpierw - na początku XXI wieku pozornego tryumfu polityki maskowania rosnących niebezpieczeństw gospodarczych które w dalszej perspektywie nakręciły spiralę baniek spekulacyjnych - a te były zarzewiem kryzysu gospodarczego - została odsunięta w zasadzie od jakiejkolwiek suwerenności ekonomicznej tracąc zupełnie na znaczeniu - skąd wzięła się pozorność wskaźników gospodarczych kraju. Kraj którego przepływ kapitałowy został zdominowany spekulacją na walucie rzeczywiście mógł się poszczycić pozostawaniem 'zieloną wyspą' z map rządu Donalda Tuska - który przemilczał rzecz jasna pogarszające się wskaźniki stopy życiowej, rosnącej biedy i ubóstwa czy rosnącego rozwarstwienia. W pewnym sensie stało się to momentem utraty łączności w problematyce szalejącego kryzysu gospodarczego z resztą Europy. Skutecznie zdominowany przez suto opłacane ośrodki medialne - bogacącej się świetnie radzącej sobie warstwie sprzężonej z zagranicznym kapitałem i strefą odnoszącą korzyści na liberalizacji praw pracowniczych w Polsce - teatr wydarzeń i przestrzeni medialnej społeczeństwa złagodził i znieczulił warstwy poszkodowane stosując odmianę doktryny szoku posługując się zręcznie hasłem kryzysu.

Polska stała się tym samym krajem kuriozum, w którym mimo pogarszających się warunków bytowania znacznych rzesz z racji regionalizacji tej problematyki do odseparowanego od innych granicami kraju. Innymi słowy mówiąc kraj o tak mało znaczącej pozycji nie może być czynnikiem do jakichkolwiek szerzej zakrojonych zmian w zakresie Europejskim pomimo mniej lub bardziej rozpaczliwej sytuacji. A ewentualnemu zaostrzeniu sytuacji zapobiegały wewnętrzne uprzywilejowane siły. Należy też wspomnieć tu - o specyficznej sytuacji gospodarczej Polski, pozbawionej w rzeczywistości znaczącej podmiotowości, gdzie polityka rynkowa jest zdecentralizowana do stopnia uniezależnienia od losu klasy średniej i niższych warstw społeczeństwa Polskiego.

Jeśli tak rozpatrywać Polskę od razu zdajemy sobie sprawę jak niewiele wyniknąć może w kraju z procesów wewnętrznych i jak bardzo kraj podatny jest na wszelkie efekta domino gospodarki czy wtórnego stanu świadomości gospodarczej Europy. Ciekawym przykładem jest tutaj choćby sytuacja polityczna Polski - gdzie dwie lub więcej sił 'politycznych' spiera się na polu zupełnie pozbawionego znaczenia symbolizmu - języka quasi narodowego - nie mając w rzeczywistości nie tylko niewiele do zaoferowania lecz gospodarczo będąc równie biernym i bliskim sobie co pełnym niemocy zewnętrznie. To także forma masowej terapii psychologicznej, gdzie Polak sam odczuwając zanik znaczenia jego osobistej jak i narodowej sytuacji chce słyszeć od wszystkich kandydatów na prezydenta słowo "Polska" choćby raz w każdym haśle, gdzie w domyśle wszyscy mają wiadomo co, ale gdy przyjdzie do rozprawy nad znaczeniem wszyscy uciekają w bojaźń, dobrze wiedząc jak straszna myśl czeka na końcu tego dyskursu - zupełny zanik podmiotowości państwa Polskiego.

W takiej perspektywie czynnik zmian społecznych w Polsce nie może być położony wewnątrz. Pochodzenie zmian swój początek może mieć tylko poza granicami gdzie w zglobalizowanej już sferze makroekonomicznej być może ewolucja systemu gospodarczego w skali światowej pozwoli na powolny awans społeczny bądź niczym wioskę Galów u Asteriksa na przeoczenie Polski przez światowe masy pływowe kapitału. W każdym jednak wypadku niezbędna jest wewnętrzna organizacja, by ten awans nie był jedynie - szczęśliwie przypadłym - odpryskiem z innych krajów [gdyż to może okazać się nierealne] a wypracowaną poprawą bytu społecznego wbrew przeterminowanej już od czasów rozpoczętego w 2008 roku kryzysu retoryce neoliberalnej orientalizacji Polski jako kraju podległego odpadom ze zmian w szerszym kontekście geograficznym.

sobota, 5 czerwca 2010

Niektórym się powodzi, innym nie

Zastanawiające są [dla niektórych] deklaracje rządu w sprawie pomocy dla powodzian okazuje się bowiem, że to nie najbogatsi a najbiedniejsi - oficjalnie - mają najmniejsze szanse uzyskania pomocy. Słowami premiera pomoc "może dostaną nawet nieubezpieczeni", co dziwi mnie jako obserwatora nikt jeszcze nie podniósł głosu w tej sprawie - nie widząc widocznie problemu w pogrążaniu w biedę tych, których najpewniej na ubezpieczenia stać nie było. Nie wydaje się też potrzebna pomoc tym, którzy dostaną zwrot od firm ubezpieczeniowych co jasno nie pozostawia złudzeń że deklaracje odnośnie rekompensat mają charakter przede wszystkim obietnic bez pokrycia na fali potyczek medialnych jakie mają miejsce przed kampanią.

Odnosząc się do kampanii ze smutkiem stwierdzić należy iż polega ona obecnie wyłącznie na wyścigu zdolności jak najczęstszego wypływania na powierzchnię w przestrzeni medialnej. Debat nie ma bo nie ma potrzeby dyskusji nad programami, których możliwe nawet, że poszczególni kandydaci nie opanowali w stopniu wystarczającym do rozmów. Programy są schowane, bezużytecznie walają się po szafach a wszyscy pozują jedynie do zdjęć "stawiając na ludzi młodych" i "chcąc jak najlepiej dla Polski". Aż strach pomyśleć jaki lincz mógłby spotkać obserwatora, który odważyłby się zapytać szanownych chociażby o definicję tak często wymienianej monolitowej Polski.

Tak jak reklamy parówek w kinach przed filmami polityka przeistacza się w powierzchowną namiastkę swojej definicji opartą na prostej symbolice obligując widownię tylko do funkcjonowania na zasadzie nieszczególnie wiążących deklaracji. Coś jest "upolitycznione" a więc złe albo "niepolityczne" a więc dobre. Te granice będą polem walki dla czegoś co wytworzy sobie większość na bazie której redefiniowana będzie płaszczyzna tego co dozwolone i tego co dozwolone nie będzie, najlepiej obwiniając za wszystko mordercze kolejki w PRLu i działającego zza grobu Stalina ręka w rękę z Putinem.