Szukaj na tym blogu

czwartek, 9 grudnia 2010

Cyber Wojna. Rzeczywisty Pakt.

Przewodniczący Partii Zielonych, Cem Özdemir, powiedział w telewizji że publikując tajne dokumenty dyplomatyczne Wikileaks "przekroczyła linię która nie przysporzy niczego dobrego demokracji jako całości". W podobnym tonie wypowiadają się wszyscy politycy frakcji uwikłanych w establishment systemowy dziesiątek państw na całym świecie. Zadziwiające jest że Julien Assange został pojmany na zasadzie zarzutów będących w charakterze pomówieniami, zaskakuje też precyzja i determinacja szerokich sił z całego świata. Od korporacji finansowych jak Visa czy Mastercard które wzięły udział w utrudnianiu operacji finansowych Assange'a i Wikileaks po przywódców dyplomacji państw, komentatorów medialnych i innych. Nie ominęło to Polski, gdzie trudno w dyskusji publicznej było dostrzec jakiekolwiek informacje na temat wycieków czy odwetu ze strony internautów w postaci sabotowania stron takich jak postfinance. Nieliczne komentarze okraszone były mało subtelnymi tezami by natychmiast ukrócić działalność tego człowieka. Sytuacja zmienia się na dniach i tak samo my dzięki globalizacji możemy obserwować prześmieszne w ocenie osoby trzeciej obrazki, kiedy to moraliści z Europy, Stanów i Polski wygłaszają przemowy o braku wolności słowa w Chinach i biorą się za przyznawanie nagrody Nobla, a kilka dni później ścigają dziennikarzy na podstawie niesłusznego oskarżenia rozkręcając cały aparat terroru po wzywanie do zamknięcia Assange'a w Guantanamo włącznie.

Cenzura tych informacji w państwach peryferyjnych jak Polska ominęła jednak państwa centrum, w Stanach dyskusja, wtórnie okraszona komentarzami żywo się rozkręciła. A co zawierają informacje? Sporo, od informacji o przeciekach i wpływie USA na zmiany w rządzie Australijskim, plany ataku na Rosję przez Nato [w sprawie których Rosja już żąda wyjaśnień], informacje o pełnej wiedzy rządu USA o zbrodniach podczas wojny na Sri Lance w 2009 roku popełnionych przez Mahinda Rajapakse które to USA następnie tuszowała po liczne noty dyplomatyczne i wiele innych danych które dopiero będą odczytywane i na pewno przysporzą wiele trudności polityce Imperialnej USA i sojuszników, a bomba ma dopiero nadejść: na początek 2011 roku Assange zapowiedział ujawnienie informacji kompromitujących działalność "jednego z największych banków USA".

Jesteśmy świadkami charakterystycznej dla trudnych sytuacji demaskacji wspólnych interesów szerokiego spektrum ośrodków. Szwajcaria, gdzie aresztowano Romana Polańskiego, Szwecja, która ściga Assange'a - pozornie oazy wolności i neutralności, państwa z których to pierwsze nie wahało się udzielać pożyczek Nazistom czy kryć fortuny za klauzulą poufności po dziś dzień. Szybko jednak Post Finance bez mrugnięcia okiem blokuje konto Assange'a przy wsparciu amerykańskiego PayPala. Odpowiedzią był cybernetyczne ataki internautów anonimowo uczestniczących w obciążaniu i w efekcie wywoływaniu awarii na stronie w.w. Mamy bowiem wierzyć, że dalej uczestniczymy w wielkiej walce z Innym, tym Innym którym ma być terrorysta, który bez wiedzy od Assange'a miałby zdaniem rządu USA ten niezręczny dylemat, który cel zaatakować. Oczywiście fikcyjność tych zarzutów obnaża proste wnioski do jakich dochodzimy: spójność aparatu globalnego - neoliberalnego terroru, gdzie ludzie z Goldman Sachs są pomostem dla wszystkich począwszy od fikcyjnie demokratycznych rządów po korporacje i służby specjalne, oraz fałsz na jakim opiera się z założenia cała polityka Imperialistyczna USA, której zasłona w mało subtelny sposób opadła dzięki Assange'owi, który musi teraz tłumaczyć się dlaczego po stosunku bez zabezpieczenia nie oddzwonił do dwóch kobiet, pomimo tego, że obiecał [za pl.indymedia.org]. Od Tomasza Nałęcza po Niemieckich Zielonych i pseudo lewicę i tradycyjnie konserwatystów i liberałów main streamowych, wszyscy oni starają się nam wmówić, że Guantanamo leży w naszym interesie.

Wszyscy uczestnicy cyberataku zdają sobie sprawę ze słabości swoich działań, choć blokowanie stron potentatów jak Visa należy uznać za spektakularny sukces tego co nazwać można internetową demokracją, w tym wypadku reprezentowaną przez anarchizujący internetowy underground, ten spoza świecącego fałszem Facebooka [skądinąd też blokującego strony i profile Assange'a]. Kolejny krok? Wyjście na ulice wydawałoby się czymś najbardziej naturalnym, tu jednak pojawiają się liczne problemy, myli się ten kto sądzi, że zawahano by się ze strony Establishmentu na użycie radykalnych środków, ciężko też przerzucić internetowy protest szerokich, podzielonych mas na działanie w rzeczywistym wymiarze. Nie ma też jak na razie struktur na których oprzeć można by takie działania. To wszystko należy więc do materii przyszłości, to co nie zostanie jednak już cofnięte pomimo całego Bushowskiego seksapilu wylewającego się z ust Sary Palin w słowach oskarżeń to kurtyna która na ostatnich dniach odsłoniła prawdziwe podziały na globalnej scenie interesów, walka o wolność w Korei Północnej chyba jednak powinna być poprzedzona wyjaśnieniem kilku spraw, od kilku dni z okazji rocznicy zastrzelenia Alexisa Grigpriopolulosa przez Grecki establishment w 2008 roku Grecy dają dobry do naśladowania przykład walki i świadomego zrywu społecznego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz