Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Rzeź zachodnich wartości

Najnowszy film Romana Polańskiego wprawia w zakłopotanie. "Rzeź", z kwartetem Foster, Winslet, Reilly i Waltz to niecodzienny w dzisiejszych czasach rodzaj filmu - nie dość, że kompletnie pozbawiony efektów specjalnych, intryg, afer i wielkich spraw (z gatunku ratowania świata) to dodatkowo zamknięty w klaustrofobicznej scenerii pojedynczego, nowojorskiego mieszkania. Istna bezczelność. Wydawać by się mogło, że historia spotkania, a następnie sprzeczki czworga osób to historia niefilmowa, nieciekawa i nudno-teatralna - a i niezasługująca swą prostotą nawet na teatr. Nic bardziej mylnego, ten oparty o sztukę "Bóg mordu" pióra Yasminy Rezy film to dzieło wybitne, demaskatorskie i całkowicie niestandardowe - dzieło, które z powodzeniem traktować można jako manifest reżyserski Romana Polańskiego i zsyntetyzowaną postać jego sądów i kulturowego krytycyzmu.

Fabuła nie należy do zawiłych. Oto dziecko jednego małżeństwa (sprzedawcy AGD i niespełnionej pisarki/bibliotekarki) pada ofiarą ataku uzbrojonego w kij dziecka pochodzącego z drugiego małżeństwa (prawnika pracującego w branży farmaceutycznej i inwestorki, kobiety sukcesu). Obie rodziny spotykają się by wyjaśnić incydent, doprowadzić do zgody między chłopcami oraz ustalić ewentualną karę dla nieletniego prześladowcy. Podczas spotkania w mieszkaniu narasta konflikt, dochodzi do kłótni, z upływem czasu na bok odchodzącą konwenanse i znikają wszelkie bariery, z bohaterów wylewać zaczyna się żółć (dosłownie i w przenośni), rozpadowi ulegają ich więzi, ich identyfikacja kulturowa, społeczna i finalnie dochodzi do kompromitującej "etyczne osoby" awantury. Penelope i Michael (pierwsze małżeństwo, grane przez Jodie Foster i Johna C. Reilly) z początku przyjmują gości z pozornym ciepłem i otwarcie, z przekonaniem dążąc do wyjaśnienia sprawy (na gruncie której pragną zaznaczyć swą moralną, bo nie ekonomiczną, przewagę), Alan i Nancy (Kate Winslet i Christoph Waltz) są w ciągłym pośpiechu, będąc niechętnymi nawiązywaniu relacji z ludźmi niżej od siebie położonymi w hierarchii zarobkowej. W scenach z kolejnymi sprzeczkami i awanturą konflikt przyjmuje postać walki małżeństw ze sobą i jednocześnie konfliktu wewnątrz małżeństwa.

Obie pary to przedstawiciele klasy średniej - niższej i wyższej, ze wszystkimi swoimi najgorszymi cechami, które reżyser doskonale wylicza i pokazuje. Penelope to kobieta ckliwa, obnosząca się swą udawaną i opartą na świadomym kłamstwie wrażliwością (także artystyczną), która stara się zarabiać opisując cierpienia "tych biednych czarnych z Afryki", Michael jest bezwzględnym, pozbawionym uczuć i taktu brutalem, dla którego świętą jest przeciętność i który nie dąży do żadnych celów (dodatkowo gardząc życiem rodzinnym i wszystkim co w swej przeciętności osiąga), zamożniejsza para to Alan, który jako człowiek sukcesu i korporacyjny trybik zaniedbuje swoją rodzinę i obowiązki, jest też typem amoralnym i bezwzględnym w interesach, mając za nic ludzkie życie i konsekwencje swych zawodowych działań - jako najbardziej samodzielnej i najbardziej majętnej postaci jego największą "zaletą" jest brak złudzeń i wyrafinowanie, które tylko potęguje ohydę osobowości Alana i okrucieństwo, z którym odnosi się do otoczenia i innych ludzi - skazując ich na prosty i krwiożerczy darwinizm, jego żona Nancy jest zdominowana przez męża, to osoba histeryczna, chłodna, kłamliwa i fałszywie kulturalna w obyciu - w rzeczywistości szczerze gardzi ludźmi o niższym od siebie statusie, jest egocentryczna, a jej związek z mężem przypomina umowę o zatrudnienie. W takim gronie dojść może wyłącznie do rzezi.

Tytułowa "Rzeź" nie odnosi się jednakże tylko do charakteru spotkania, reżyser sięga głębiej i demaskuje rzeczywistość społeczną, moralność oraz wyznawane przez bohaterów wartości. Wspominane "wartości Zachodu" to skryta za bukietem żółtych tulipanów (bukietem przyzwoitości) bezwzględna walka, nienawiść i permanentna atomizacja społeczna, izolacja w wyalienowaniu poszczególnych, rywalizujących ze sobą jednostek. Wartości Zachodu i oświecona-liberalna kultura okazują się być przesłoną, za którą kryje się wyścig szczurów, w którym wszyscy uczestnicy pałają w stosunku do siebie nienawiścią (skrytą za najpiękniejszymi pozorami). W oczy rzuca się również wielokrotnie podkreślany konsumpcjonizm i skrajny fetyszyzm towarowy - dla bohaterów to posiadane rzeczy, przedmioty świadczyć mają o inteligencji i charakterze. "Straszni mieszczanie" są w filmie nader przekonywujący - dzieło w iście dokumentalny sposób portretuje Zachodnią rzeczywistość, która okazuje się różnic od pozostałej części świata tylko swą majętnością, zdobytą przy użyciu i pomocy najobrzydliwszych środków i kosztem nieodwracalnej, przerażającej katastrofy społecznej. Jednocześnie, zdobyta majętność pozwoliła na awans w wykształceniu i podążający za nim wzrost świadomości - wobec czego postaci w filmie (tak jak i wybrani ludzie w rzeczywistości) są tej wspomnianej katastrofy (na domiar złego) w pełni świadome.

Film zyskuje na wartości przy klasowej analizie i interpretacji, doskonale portretując współczesne drobnomieszczaństwo. Uprzywilejowanie ekonomiczne niesie za sobą dla przedstawicieli portretowanej klasy poważne konsekwencje, upadlając społeczeństwo i - mimo stawianej przesłony pięknych wartości i idei - czyniąc z niego całkowicie kontrolowaną zachowawczą, zdehumanizowaną, plastyczną masę ludzką, która służy posłusznie systemowej całości. Na całe szczęście, autor nie pozbawia nas nadziei - skrzywdzony i opuszczony chomik symbolizujący krzywdzoną przyrodę i bezbronną niewinność radzi sobie bez mieszczańskiej, fałszywej troski, a dzieci szybko dogadują się między sobą -w odróżnieniu od dorosłych darzących się szczerą, nieuleczalną nienawiścią dorosłych. Koniec końców zmianie poddać należy nie człowieka, lecz kulturę, społeczeństwo i charakter zachodzących w nim relacji. To optymistyczna i miła, humanistyczna perspektywa - "Rzezi" przeciwstawiająca naturalne u człowieka pragnienie życia w zgodzie, współpracy i miłości.

Rzec można: mało komedii w tej komedii. Czysto komediowe gagi w filmie są tak nieliczne, że u widza musi pojawić się domysł, że skromna ilość tradycyjnych gagów jest zamierzona - to skłania odbiorcę do poszukiwania szerszego kontekstu i tła, cech wspólnych obrazu z rzeczywistością. Wprost uderzająca jest trafność i elegancka siarczysta dosadność tego filmowego komentarza. Roman Polański to reżyser wybitny, reprezentujący alternatywę artystyczną, demaskujący układy polityczne (jak w "Autorze Widmo") oraz kulturowe (w "Rzezi") rządzące nowoczesnym społeczeństwem kapitalistycznym. Ta wielka postać światowej reżyserii zasłużenie zdobywa popularność, szacunek... i choć dzieje się to bardziej poza ojczyzną twórcy niż w niej - to nie pozbawia nas to praw do odczuwania patriotycznej dumy z dokonań artysty, wielkiej postaci dla kina i filmowej krytyki kultury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz