Szukaj na tym blogu

sobota, 7 maja 2011

Kapitalizm Wojenny

Zachodnia tragikomedia

Zachód oszalał. Publiczna egzaltacja wywołana uśmierceniem Osamy Bin Ladena, przyzwolenie społeczeństw na kolejną z wojen na Bliskim Wschodzie, anemiczna odpowiedź klasy pracowniczej, na którą przerzucono przecież koszty kryzysu - przynosi na myśl tylko i wyłącznie szaleństwo. Te zdarzenia i reakcje na nie, gdzie jedynym logicznym następstwem jest rośnięcie w siłę skrajnie prawicowych ugrupowań, uzmysławiają nam jak dalece posunęła się tocząca Europę od dawien dawna erozja kulturalna i polityczna. Europa jest współcześnie miejscem rosnącej przemocy. Mamy przemoc zorientowaną na wroga: wobec imigrantów, wobec mniejszości etnicznych czy też przemoc stosowaną wobec związków zawodowych i protestujących. Mamy również okazję obserwować rosnącą przemoc gospodarczą stosowaną poprzez naciski europejskich i światowych instytucji finansowych. Hipokryzja, a także po raz wtóry stosowane te same (z rodzaju tych na alibi) triki rządzących w odpowiedzi na wymykającą się spod kontroli sytuację powodują, że rośnie także natężenie przemocy komediowej, absurdalnej a przez to po wielokroć straszniejszej od przemocy pozostałych rodzajów. Dla krytycznych jednostek zatopionych w tej tkance społecznej coraz bardziej oczywista i widoczna staje się jednowymiarowość modelu Zachodniego Świata. Turbokapitalizm ze swoim zestawem neoliberalnych narzędzi kształtujących rzeczywistość jest dziś dla mas czymś tak dalece normalnym, że jednocześnie dla większości zjawiskiem kompletnie nieczytelnym. Przyuczeni do życia w gospodarce wolnorynkowej ludzie nie zwykli zadawać sobie pytań dotyczących istoty mechaniki systemu w jakim się znaleźli.

Jest to sytuacja wręcz przyrodnicza, gdzie zindywidualizowany podmiot odpowiada we własnym przekonaniu tylko i wyłącznie za siebie, gdzie Ja stoi w sprzeczności do Ciebie i Innych, gdzie mimo, że jest nas w jednej celi trzech, każdy będzie twierdził, że jest sam jeden. Gdy poobserwujemy naszą kulturę z większą dozą dystansu - dotknie nas zestaw tych dziwnych, powszechnych zjawisk. Zachodni system wypracował regułę pacyfikowania oporu, którą nazwę na potrzebę opisu regułą przedstawicielstwa. Ta doskonale spisująca się reguła jest czynnikiem oddzielającym jednostkę od jego tła. Następuje swego rodzaju obietnica życia po śmierci. Różnica między chrześcijańską koncepcją życia po śmierci jako formą nagrody a obietnicą życia po śmierci we współczesnym nam kapitalizmie dotyczy relacji obietnicy z czasem. Kapitalizm zachodni w odróżnieniu od religii daje ci życie po śmierci za życia. Jesteś jednym z dziesięciu milionów ludzi, którzy wypełniają kupon Lotto, a wygrać może tylko jedna, bądź kilka osób? Nie przejmuj się, żyj chwilą złudzenia. Nie masz u siebie wystroju wnętrz jak wyższa klasa średnia? Nie przejmuj się, żyj naszym serialem i jego wspaniałą scenografią wnętrz. Ni cholery nie jesteś w stanie znaleźć pracy, a talent do śpiewania jaki wieszczyła Ci mamusia w przedszkolu nie przekroczył progu podstawówki? Nie martw się, nasi ludzie już biorą za Ciebie udział w śpiewanym-tanecznym reality show, gdzie ktoś wygrywa i zdobywa upragnione uznanie za Ciebie. Jest to unowocześniony model chrześcijańskiej wersji pacyfikowania oporu społecznego, z tą różnicą że obejmuje zasięgiem wszystkich bez względu na wyznanie, rasę, zarobki i całą resztę. Ta rzeczywistość narkotycznego, umiarkowanego dobrobytu [patrząc na mapy świata] aż prosi się by jej bronić. Nie ma bowiem spójnego systemu ideologicznego bez jasno wytyczonej strefy zakazanej, bez wskazanego wroga, na bazie którego odmienności możemy sami rysować sobie nasz wyidealizowany obraz samych siebie. System podpowie ci z kim walczyć. Walcz z socjalizmem, walcz z terroryzmem. Jednym słowem: walcz ze Wschodem.

Maghreb, Islam, Rewolucja

Tymczasem w krajach Arabskich obserwujemy ponowne narodziny dążeń do ograniczonej autonomii. Kraje wybrzeża Afryki przez wiele lat funkcjonowały tylko na zasadzie mniejszej, lub większej podległości państwom Zachodnim. Choć nie możemy być jeszcze pewni rezultatów Arabskiej Wiosny Ludów, powinniśmy dostrzec kilka ważnych czynników i możliwych do realizacji scenariuszy. Jednym z podstawowych, zauważalnych czynników jest wysoki stopień zależności - kluczowej - dla gospodarki UE i USA ceny ropy z kontrolą nad krajami wybrzeża Morza Śródziemnego. Jawnie kolonialne stosunki Stanów Zjednoczonych z Egiptem, Tunezją czy innymi krajami regionu ujawniają jak ważne są państwa Maghrebu, które ostatnio są świadkami gwałtownych wydarzeń dla długoterminowej polityki strategicznej Zachodu. Wysysanie pieniędzy z tychże krajów skutkowało i skutkuje rosnącymi, potwornymi przepaściami między poszczególnymi warstwami tych społeczeństw. Obok magistrów wyższych uczelni, bądź to na eksport, bądź na lokalne bezrobocie, oraz obok bogatych udziałowców w zyskach zachodnich korporacji, czy prawdziwie formującej się przy rosnącym sektorze usług klasie średniej istnieją obszary nędzy, czy wręcz średniowiecza [1] - i istnieją one wszędzie tam, gdzie nie istniał zintensyfikowany dostęp do przepływu kapitału na rynki zachodnie.

Taki rozwarstwiony świat jest wprost idealnym polem pod wzrost popularności dla dążeń premiujących solidarność społeczną. Dla tych krajów, możliwym scenariuszem jest dojście do władzy konserwatywnych religijnych podmiotów, takich jak organizacja Braci Muzułmańskich. Ta organizacja, przez Zachód, w dużej mierze utożsamiana z terroryzmem [2], lub podobna do niej grupa jest swego rodzaju koniecznością na drodze do rozwoju tych państw. Tak jak solidaryzm narodowy wyrastał na gruncie państw religijnych w Europie i USA, gdzie nadal chrześcijaństwo jest potężnym fundamentem spójności - tak samo etap ten musi w pewnej formie nastąpić w krajach Arabskich. Te religijne podwaliny, w państwach bogatszych zanikają, przeradzając się w ideologię liberalną [Niemcy, inne państwa UE, USA], w biedniejszych nadal silnie oddziałują, odnajdując stały grunt na bazie nawiązań do ideologii narodowej [Polska]. We wszystkich europejskich państwach jako przykładach, religijna spójność była i jest ważnym etapem, który prowadzi do powstania spójności kulturowej, z pułapu której na dobre zadomawiać mógł się w Europie kapitalizm. Zrozumiała jako działanie destrukcyjne, i dalece krzywdząca w takiej sytuacji jest odmowa dialogu z wieloma organizacjami religijnymi Wschodu przez Zachód. Zarzut liberałów odnośnie kwestii obyczajowych, jest użyteczną bronią, która godzić ma w poczucie najmniejszej choćby spójności państw Arabskich. Jest to oczywiście zarzut nie tylko komicznie idealistyczny, co wynikający zwyczajnie z niezrozumienia kluczowych procesów historycznych. Alternatywę dla tej drogi religijnej spójności, wydaje się stanowić droga poprzez ludowy socjalizm, który sądząc po ostatnich protestach w regionie i stronach konfliktu, nie osiągnął na razie wystarczającej spójności i chłonności społecznej - i co więcej, ta ewentualna forma socjalizmu, będzie przez Zachód w razie ewentualnej ekspansji tępiona z jeszcze większą zajadłością niż motyw spójności religijnej.

Rodzina Forresterów wkracza do akcji

Obserwując sytuację w Syrii, mam deja vu z sytuacji Polski w czasie przemian ustrojowych. Obecnie, w Syrii mamy antyrządową część społeczeństwa, która protestuje, mając poparcie zagraniczne do stopnia prawdopodobnej interwencji armii USA [3]. Wywalczą sobie ten sam los, co wywalczyła finalnie Solidarność Polsce - wolnorynkowy, złodziejski neoliberalizm, w wersji z zewnętrzną kontrolą. Stara droga przez szał prywatyzacyjny ma jednak w wypadku Wschodu odmienną dynamikę. W tych krajach główną stawką jest kontrola surowcowa, oraz ewentualna pozycja w regionie, umożliwiająca kontrolę surowcową gdzie indziej. Tym samym społeczeństwa krajów Maghrebu pozostają niejako obok ekonomicznej dominacji, będąc odsuwanymi od jednocześnie mającego miejsce drenażu finansowego. Ten proces był i będzie czynnikiem wywołującym rosnący gniew społeczny. Podobny proceder drenażu kapitału w Ameryce Łacińskiej doprowadził w wielu krajach do dojścia do władzy ugrupowań socjalistycznych i silnie radykalnych, które nacjonalizowały krajowe wydobycie - wypowiadając wręcz jawną gospodarczą wojnę interesowi USA. Stany kierując się starą szkołą przyzwyczaiły nas, że na takie dążenia niepodległościowe odpowiada się akcją militarną. Nie ma już jednak tak dogodnych warunków makropolitycznych pod takie działania. Wiążąc się z Chinami, grupami inwestycyjnymi, które swoim kapitałem i wpływem sięgają Waszyngtonu - wiele państw jest w stanie zapewnić sobie nietykalność [4]. Doba państw narodowych minęła wraz z ekspansją sieci interesów giełdowych. Wojna, w której w grę wchodziłoby zrównanie z ziemią spółek 'wroga', w których znaczna część kapitału pochodzić może z rynku agresora, nie jest w czyimkolwiek interesie. Stany przez lata eksportując "Modę na sukces" wraz ze wzrostem wpływów na zagranicznych rynkach, w wypadku większości z konfliktów narażałyby już istniejące na miejscu własne interesy. Obamie pozostaje zabawa w wojnę ze względnie zamkniętymi na światową giełdę państwami. Stąd zainteresowanie Koreą Północną, Białorusią czy Libią. Ta sytuacja drażni mamuta jakim na mapie świata są USA - oto kurczące się terytoria pod ewentualne kolonie zmuszają go do komicznej walki z ostatnimi gniazdami myszy, gdzie walkę z Kim Dzong Ilem mają usprawiedliwiać tezy, jakoby zagrażał on całemu światu [5] [w odróżnieniu od USA, które pomimo posiadania arsenału nuklearnego pozwalającego jednym guziczkiem zniszczyć planetę i prowadzenia rozlicznych wojen, uchodzić mają za wiarygodne i etyczniemoralniechrześcijańskieswojskie]. Stany z coraz bardziej związanymi rękoma niedługo skazane będą na już tylko jeden rodzaj wojny: wojnę gospodarczą o globalnej skali - gdzie pozycja narodowa stopniowo słabnie na tle rosnącej siły sektora prywatnego.

Sprzedaż wojny na miejscu

Promocja atmosfery konfliktu w Stanach jest wobec ogółu sytuacji gospodarczej czymś chybionym. Choć konserwatywna euforia towarzysząca 'Wojnie z terroryzmem' nadal, chwilami świeci silnym blaskiem, wynika ona z fundamentalnie błędnie przeprowadzonej interpretacji układu sił i sytuacji. Wypada wobec tego stworzyć nową definicję tej wojny. 'Wojna z terroryzmem' - jest to populistyczna metoda na zdobywanie poparcia dla interwencji gospodarczych, użyteczna w konserwatywnym społeczeństwie Ameryki i UE. Konflikt - pozornie - kulturowy jest subtelną grą ekonomiczną, która odbywa się na zasadach neoliberalizmu i neokolonializmu. W tej sytuacji - powrót do narodowego dyskursu i separatystyczne ruchy w stronę izolacji od innych rynków, czy imigrantów są uwstecznieniem wobec procesu globalizacyjnego. Jest to uwstecznienie, które grozi skutkami o wiele poważniejszymi, i wojnami o wiele bardziej krwawymi niż te z topniejącego repertuaru interwencji opartych o zasady neoliberalne. Dla wielu anarchistów, alterglobalistów, dla radykalnej lewicy nie do przyjęcia są obie strony konfliktu Faszyzm - Liberalizm. W obecnym kształcie sił politycznych, każdy, alternatywny ruch polityczny zmuszony jest jednak do ciągłego ustosunkowywania się wobec tych dwóch ideologii. W tym miejscu warto poświęcić chwilę wydarzeniom, jakie mają miejsce w Unii Europejskiej. Dania i inne kraje chcą zaostrzyć politykę antyimigracyjną zaostrzając kontrole na granicach i de facto łamiąc reguły Schengen [6]. Te klasyczne działania motywowane strachem przed utratą swojego uprzywilejowanego rynku pracy wywodzą się z rzeczywistych przesłanek. Tu drzemie największe zagrożenie dla całego projektu Unijnego. Można spierać się nad obecną formułą Unii Europejskiej, jest ona jednak historycznie bezprecedensowym projektem, swego rodzaju odpowiedzią na obie Wojny Światowe, do których doprowadziły właśnie te same trendy izolacyjne, prowadzące w rezultacie do śmiertelnej konkurencji. Obserwujemy jak odległa wojna cywilizacyjna, wojna kultur, wojna z terroryzmem rzutuje na ruchy izolacjonistyczne najbogatszych unijnych gospodarek. Ten przerzut 'dalekiego' wroga na Wschodzie, którego ze swego rodzaju konieczności lansowały również środowiska liberalne, na wroga zza miedzy, wroga Europejczyka, wroga Rumuna [dla Francji Sarkozego] ujawnia potworne dawki agresji, jakie magazynuje w Europie 'wolna konkurencja' oparta o zasady narodowe.

Kapitalizm Wojenny

Złudzenie pokoju jakie nam narzucono, wmawiając, że z wojen na świecie zachowała się już tylko delikatna przemoc giełdowa i 'misje stabilizacyjne', przesłania kształt świata, do którego doprowadził obecny kształt kapitalizmu. Cechy tego 'wolnego' świata to: Amerykańska dyktatura korporacyjna, która nazywając siebie demokracją wywołuje wojny, gdzie zwietrzy dla siebie najmniejszy choćby interes, pierwotna nienawiść chciwych państw Europejskich, bezdomni bezrobotni, którzy zajęli miejsce nazisty w wyobrażeniach o zagrożeniu, wiara religijnych ekstremistów w boga lub reguły wolnego rynku, wojna z publicznie wrogą kulturą i cywilizacją jako stały element krajobrazu, całe społeczeństwa pozbawione pieniędzy (poza tymi do przeżycia najtańszym kosztem) - jednocześnie społeczeństwa poddające się wierze w złudzenie, iż każdemu uda się zostać przywódcą tego stada ubogich. A to tylko początek długiej listy cech współczesnego świata. Bazy wojskowe, rakiety, broń nuklearna, broń biologiczna, samoloty wojskowe, agenci specjalni, agenci superspecjalni a przecież miało nie być już z kim walczyć? Stany, podwajając, potrajając wydatki na armię w porównaniu do wydatków za czasów Zimnej Wojny... chcą nam o czymś powiedzieć? Czy sam jeden Łukaszenko i fakt, że więzi reportera Gazety Wyborczej to wystarczający powód tego wyścigu zbrojeń? Czy rozbite resztki Talibów z okupowanego Afganistanu skazują nas na życie w wiecznej klatce wojny, klatce paktu armii z Wall Street, klatce kapitalizmu?

W tej perspektywie założenia Doktryny Szoku wydają się optymistyczne, ot rozkaz, wydany raz, drugi, lub trzeci. Ale to co obserwujemy to nie doktryna, nie rozkaz. Obserwujemy najdzikszą przemoc w historii świata, podaną w najbardziej ucywilizowany i kwiecisty z możliwych sposobów. Ta sama przemoc mogłaby stanowić [7] narzędzie o wiele silniejszej propagandy niż potrajające się rokrocznie ofiary socjalizmu i komunizmu. Czy można ufać europejskiej socjaldemokracji, która ostrożnym reformizmem ucieka od globalnych problemów? Tak jak wcześniej opisałem, pole pod 'interwencje demokratyzujące' znacząco się zawęża, ale konflikt nadal będzie się opłacać. Zawsze jest wojna - zawsze jest biznes. Teoretycy neoliberalizmu, którzy jak Fukuyama przepowiadali koniec historii, upatrując nastania tego królestwa bożego na ziemi, jakim miał być ukończony kapitalizm, sami zaczynają wątpić w ten pomysł [8]. Czy to wojna kultur, cywilizacji, wojna z terroryzmem, wojna z uchodźcami, wojna z bezrobotnymi, wojna z wykluczonymi, wojna z gejami, wojna z czarnymi, wojna z komunistami - każda wojna oprócz klasowej. Jak wojna może się skończyć, jak kultura wojny może się skończyć jeśli replikuje ją mistrz konsumpcyjnych, narkotycznych transów społecznych - kapitalizm? Odpowiedź jest prosta: nie może.

Przypisy:
[1] http://www.pacificfreepress.com/news/1/7854-tunisia-the-imf-and-worldwide-poverty.html
[2] http://www.investigativeproject.org/2581/fbi-chief-muslim-brotherhood-supports-terrorism
[3] http://www.wsws.org/articles/2011/may2011/syri-m07.shtml
[4] http://gornictwo.wnp.pl/chiny-daja-miliardy-dolarow-na-wydobycie,130483_1_0_0.html
[5] http://www.rp.pl/artykul/311862.html
[6] http://wiadomosci.onet.pl/swiat/dania-zamknie-swoje-granice-unia-grozi-surowymi-sa,1,4303898,wiadomosc.html
[7]http://www.internacjonalista.pl/historia-i-wspoczesno/15-dzial-imperializm/512-william-blum-krotka-historia-interwencji-amerykaskich-od-1945-do-1999-roku.html
[8] http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikforum/1515186,2,nie-stac-nas-na-kapitalizm.read

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz