Szukaj na tym blogu

wtorek, 14 czerwca 2011

Nieśmiertelnemu Che Guevarze

Che Guevara, najsłynniejszy rewolucjonista w historii świata, unieśmiertelniony przez pop kulturę i kulturę masową. Postać Che Guevary powszechnie opisywana jest przez mainstream jako postać zbrodniarza, postać krwawego komunisty lub w lżejszej wersji - jako postać niejednoznaczna, jedynie symboliczna. Che nie schodzi jednak do podziemia. Wręcz przeciwnie, to współczesny kapitalizm i obecna rzeczywistość unieśmiertelnia postać tego wielkiego rewolucjonisty. Kiedy zastanawiamy się nad jego historią, od młodego, początkującego lekarza po, rzucającego wszystko w imię poczucia sprawiedliwości, konieczności walki z nędzą i prześladowcami ciemiężonego ludu bohatera widzimy jak potężnie historyczną postacią stał i nadal staje się Ernesto Guevara. W schemacie iście Chrystusowego poświęcenia, włączywszy w to prawdziwie męczeńską śmierć w walce z imperializmem USA, wyłania się przed nami obraz archetypowy, obraz człowieka - legendy - i przestaje nas dziwić jego obecność na koszulkach, kubkach i szeroko pojmowana popularność. Che stał się uosobieniem wolności, uosobieniem rzetelnego podążania za ideałami, uosobieniem poświęcenia się innym. I tak jak symbolicznie wartości te czytelne są dla wszystkich uczestników kultury, tak historia i miejsce ideologii reprezentowanej przez Ernesto Guevarę staje się przesłonięte mgłą kłamstw i prawicowej propagandy - i choć nawet ona nie jest w stanie zagrozić wielkości jaką zapewnił sobie na zawsze Che warto zadać sobie i udzielić odpowiedzi na to pytanie. Dlaczego Che Guevara zajął tron w symbolicznym panteonie i dlaczego oddziałuje z taką siłą po dzień dzisiejszy?

Che Guevara jako bohater - wyzwoliciel narodził się w Ameryce Południowej. Na kontynencie trwale traktowanym przez kapitalistycznie - mocarstwowe Stany jako wieczna kolonia dana białym przez boga. W tej sytuacji wiecznej beznadziei i poddaństwa wybrani, biali stanowili elitę z powodzeniem zajmującą miejsca wśród elit tego kapitalistycznego raju. Na kontynencie panowała logika feudalno-pańskiego wyzysku przy jednoczesnym wiecznym usługiwaniu Wielkiemu Bratu z północy. Podczas gdy dla Europy ratunkiem z tej pułapki stawało się państwo opiekuńcze na zachodzie i realny socjalizm na wschodzie, Ameryka Łacińska grzęzła, podporządkowana do reszty dążeniom kapitału. Kontynent potrzebował nadziei, świat potrzebował symbolu. Wtedy narodził się Che, zapatrzony w przyszłość na nieśmiertelnej fotografii, płynący na łodzi w kierunku Kuby w akcie, który każdy nazwałby szaleństwem. Stawiający czoła dyktaturze kapitalizmu i imperializmowi Stanów Zjednoczonych pod samym nosem bulteriera. Uzbrojony w rzeczywistości, nie w karabin, a w permanentnie słuszne przekonanie o potrzebie niesienia zmiany. Za Che podążała ta zmiana, perspektywa w której prości ludzie mogli zacząć pracować dla siebie nawzajem, bez pańskiej smyczy przeplatanej boskim nakazem. Tą walką z ciemiężycielem, pewnością, poświęceniem, glorią zwycięstwa nad dotychczas niepokonanym Ernesto Guevara wywalczył popularność, wywalczył wyznawców - pokazał po prostu - że można.

Ku wściekłości Reaganistów, Pinochetowców i innych Batistowskich degeneratów Che stał się symbolem nie jedynie dla wsi i zniewolonego, prostego motłochu - którego z reguły salony nie zwykły uważać za realnie podmiotowy - lecz dla klasy średniej, dla inteligencji, młodzieży - nagle wszyscy, zjednoczeni przeświadczeniem z kim walczą, i nauczeni, jak można tą walkę wygrywać stanęli ramię w ramię przeciwko imperialistycznemu kapitalizmowi. Rok 68 i późniejsze lata jeśli nawet przyniosły porażkę temu - co w perspektywie przynieść mogło powszechny socjalizm - stały się symbolem dla dalszej walki, a najpotężniejszym impulsem, zewem tej możliwości, tej wiary w lepsze jutro i woli mocy by te starania wprowadzać w życie stał się właśnie Che Guevara. Jeśli spotkalibyśmy przed Rewolucją Kubańską jakiegokolwiek historyka, eksperta i usiłowalibyśmy go przekonać, że za kilka lat pod samym nosem USA powstanie rzeczywista, narodzona z walki i krwi prawdziwych żądań mas alternatywa - która zrzuci z siebie jarzmo sąsiada - ekspert z pewnością by nam nie uwierzył. Tak jak 'niedorzeczne' w obliczu 'ducha historii' było wyzwolenie Kuby, tak heroiczna jest postawa Che Guevary. Che, którego w odróżnieniu od Jezusa można było dotknąć, sfotografować, słyszeć w radiu jak żegna Fidela Castro by wypełniać swoją misję, niosąc własną dobrą nowinę. Tak jak z Che szły fale Teologii Wyzwolenia [albowiem ruch wyzwoleńczy wymusił na kościele zmianę lokalnego paradygmatu] tak namacalne były i są efekty jego pracy. Jeśli mówimy o Che, jeśli nosimy go na koszulce, pijemy kawę z kubka z jego podobizną - robimy to nie dlatego, że jego legenda zdechła a został konsumpcyjny styl życia. Lecz jesteśmy świadkami niezdarnych prób tego, jak kapitalizm chce radzić sobie z jego podobizną, godząc się z jej nieusuwalnością. W krajach prostacko antyrewolucyjnych, antysocjalistycznych i antykomunistycznych jak Polska - karalność noszenia koszulek z Che niemalże wpisano w prawo. Gdzie indziej może nie dziać się to tak bezpośrednio, jednego jednak możemy być pewien - szybko Che się nie pozbędą. Spoglądając na dzisiejszą Amerykę Łacińską widzimy spuściznę jego walk, patrząc jak na każdej manifestacji noszona jest koszulka z jego podobizną, jak twarz tej żywej legendy, bohatera stała się znakiem rozpoznawczym prawdziwej walki - doznajemy otuchy. Tak jak niegdyś Wiosna Ludów, Komuna Paryska, tak dzisiaj prawdziwy żywot Che Guevary jest tym drogowskazem. I nikt nie podąża tą drogą samotnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz