
Świat w obecnym wymiarze, dla człowieka UE czy USA, kończy się najdalej na Polsce, dalej pozostając bezkształtną masą, którą porównywać można w łagodnym wydaniu do skrajnie odmiennej egzotyki, niczym ananasa w stosunku do jabłek, gdzie jeszcze, pojawić może się przynajmniej szacunek dla odmienności. Najczęściej wszystko wpada jednak w szeroko zakrojony rasizm kulturowy, przez mnożenie wirtualnych różnic, poprzez wyolbrzymianie kontrastów czy obrazowanie wschodu jako czegoś jeśli nie złego u podstaw, to przynajmniej na tyle odmiennego, że nie nadającego się miejsca do życia dla każdego "Człowieka Zachodu", a w domyśle "Człowieka Normalnego".
Ciężko bowiem wyobrazić sobie, by duch demokracji, zatryumfował na skalę światową. Sterylny Zachód, zdaje sobie sprawę, że gdyby za klaśnięciem w dłonie, ustrój świata zmienił się w weryfikowalną demokrację, to przypuszczalny "Front Zjednoczenia Zachodu" zgarnąłby w najlepszym wypadku 20 procent udziału w światowym parlamencie.
Wydaje się, że kompletnie nienaruszalną jest dominacja tego typu języka, i tego typu postaw, strachu, wrogości i niezrozumienia. Łatwo jest sobie wtenczas wyobrazić, że konkretne grupy i osoby o największych korzyściach z obecnego układu, nie zawahają się kompletnie przed niczym, by tą "uduchowioną", pełną fikcyjnych wartości Europę i bogaty Zachód utrzymać zdala, od kontrolowanej przez siebie reszty świata. Internacjonalizm czy Kosmopolityzm, wydaje się w zaniku, co światlejsi liberalni, bądź umiarkowani obywatele, rozszerzyli swe szerokie pojęcie do granic możliwości, zatrzymując się na Unii Europejskiej, i ani kroku dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz