
W ten sposób jako społeczeństwo globalne pozbawione już wszelkich spięć czy punktów zapalnych zmienimy się w będącą namiastką pojęcia demokracji - bo nie oferującą wielości zdań czy stanowisk - karykaturą ewolucyjnego wyścigu po największą przypadkowość uzyskanych jak najwyższych przychodów. Tak też jakakolwiek wspólnota nie będzie miała prawa zaistnieć w chwili gdy skutecznie rozbijane żądzą robienia kariery jakiekolwiek szerzej organizujące się jednostki swymi aspiracjami nie stworzą w jakiejkolwiek przestrzeni chociażby początkowych nawet założeń mających znamiona autentyzmu w szeroko pojętym porozumieniu.
Gdy przyjmiemy choć na chwilę wizję tą jako realną i przebiegającą już wyjątkowo skutecznie całkowicie innym stanie się spojrzenie na pewne zjawiska. Czy nie zabawnym jest jak w świecie zachodnim od dawna uznającym się za ostoję wszelkiej moralności i czystego dobra potępia się sam fakt samobójstwa ze strony Islamskich grup terrorystycznych? W cywilizacji gdzie główny bohater - Jezus - poświęca się dla ludzkości ginąc na krzyżu 'terrorysta' który ginie w imię niezrozumiałej bo niepodjętej w dialogu idei staje się naczelnym zdrajcą rodzaju ludzkiego.
Wydaje się niestety iż niewiele bowiem będzie patrząc perspektywicznie sytuacji w której porządek i jednostajna stabilizacja obecnej dominacji kultu kapitału zostanie jakkolwiek zaburzona. System i jego funkcjonalność bowiem w rzeczywistości zamiast indywidualizować człowieka, tworzy wielką wspólnotę globalnego cierpienia na rzecz kilku jej - szczodrze wspierających obecny stan - procent.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz