Szukaj na tym blogu

niedziela, 26 lutego 2012

Nie uprawiajmy polityki, zadowalajmy rynki

Trwa rządowa ofensywa antysocjalna. Donald Tusk lekceważy malejące słupki poparcia deklarując, że gotów jest umrzeć za swą "męską decyzję" o podniesieniu wieku emerytalnego. W mniemaniu Tuska cierpienia społeczeństwa są niczym wobec niewygody odpowiedzialności i przykrej "konieczności historycznej" jaką na swoje barki bierze premier. Sytuacja, w której polityk i jego partia świadomie psuje sobie opinię i renomę to w naszym kraju polityczne novum. Donald Tusk doskonale zdaje sobie sprawę, że jeśli zrobi to co planuje to straci władzę, szacunek i najprawdopodobniej wszelką polityczną przyszłość - i kompletnie się tym nie przejmuje! Premier przestał być politykiem, nie jest ani liberałem (od którego można spodziewać się przynajmniej konkretnych wyliczeń i usprawiedliwień), ani prawicą ludową (która nie zwykła palić za sobą wszelkich mostów), stał się wraz z Platformą Obywatelską podwykonawcą zleceń - bardzo konkretnych zleceń.

W udzielonym dziś wywiadzie telewizyjnym Jan Krzysztof Bielecki (słusznie określony przez Leszka Millera mianem jednej z najbardziej wpływowych postaci polskiej polityki) wyjawił cel rządowej strategii. Ten cel to "robienie tego, czego oczekują rynki", co więcej robienie tego nawet z wyprzedzeniem ich oczekiwań! Bielecki z dwudziestoletnim zapasem wie już czego oczekiwał od Polski będzie zagraniczny kapitał - tu nie ma miejsca na elastyczność. Doktryna służby rynkom zawładnęła rządem na dobre, co więcej, lobby rynkowe (czyli lobby kapitalistów) posiada tak dużą władzę nad rządzącymi, że jest w stanie poświęcić całą dzisiejszą kadrę, byle tylko przeforsować korzystne dla siebie ustawy - i potem zastąpić stare popychadła nowszymi.

W jednym z niedawnych artykułów Forbesa apelowano o zaufanie do "rządów technokratów". Ci technokraci - przedstawieni jako naukowcy, eksperci, specjaliści z dziedziny nauk ścisłych - to nic innego jak neoliberalna kadra, przysłana prosto z magazynów Międzynarodowego Funduszu Walutowego, neoliberalnych think-tanków i instytucji. U nas, ta wymarzona w artykule rzeczywistość nastała już jakiś czas temu. W ten sposób polityków zastąpiono skorumpowanymi wolą polityczną neoliberalnych grup nacisku urzędnikami niższego szczebla, figurantami - dla których jedynym zmartwieniem jest to, by utrzymać się przez pewien czas na powierzchni, zasłużyć się u swego pana, a na starość (gdy twarz zostanie utracona a zaufanie zmaleje do zera) bezpiecznie zająć miejsce w szykowanej przez pryncypała radzie nadzorczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz