Przy okazji meczu z Rosją podczas Euro 2012 newsy skoncentrowały się na
podgrzewaniu atmosfery wojny. Dojść miało wręcz do konfrontacji z
największym, narodowym wrogiem. Okładki prasowe wieściły "Bitwę
Warszawską" i zagrzewały wprost do walki z moskalem, poszczególni
komentatorzy podgrzewali historyczne animozje, a informacje na temat
mitycznego już warszawskiego przemarszu kibiców przez długi czas nie
schodziły z czołówek wiadomości. Zadziałały wszystkie aparaty
ideologiczne państwa.
Konflikt z Rosją na poziomie piłki nożnej umiejętnie wyprodukowano.
Stworzono go na życzenie. Konflikt stworzono tak skutecznie, że
zaskoczeni byli sami jego promotorzy. To co zostało wyprodukowane z taką
łatwością przez zaledwie kilka dni ma swoje źródła głęboko pod
powierzchnią medialnych hecy i stanowi centralną oś prawicowej polityki,
która z takim powodzeniem jest w Polsce uprawiana.
Podczas tworzenia piłkarskiej wojny posłużono się tym samym aparatem
ideologicznym, który nieustannie od 20 lat przedstawia Rosję jako
ojczyznę szatana-stalina a Rosjan jako wynalazców śmierci, obozów
zagłady i wynaturzonych w irracjonalności swej komunistycznych kreatur
pragnących zagłady wszystkich Polaków. IPN, prawicowe media z TVP i TVN
na czele... wszyscy znajdujący się u szczytu władz po 1989 przyłożyli
się do nagonki na naszego Wschodniego Sąsiada. Może za wyjątkiem SLD...
które jednak głównie biernie i pasywnie przyglądało się i przygląda się
nadal politycznym praktykom konserwy i prawicy.
Po co? Po co ta propaganda i nagonka? Czy jest ona ucieleśnieniem prawdy
historycznej, faktycznie usprawiedliwioną reakcją pokrzywdzonego
narodu, który na wieki wieków amen ma prawo czuć się pokrzywdzonym i
uprawnionym do odszkodowań?
Nie.
Konflikt wyprodukowano na użytek panującej ideologii i systemu
kapitalistycznego, a przede wszystkim zgodnie z amerykańską strategią
dyplomatyczną, którą Polska przyjęła po 1989 roku. W myśl tej strategii
Polska to nic innego jak lotniskowiec, zamorski posterunek
destabilizujący sytuację w regionie i załatwiający w okolicy
amerykańskie interesy. Te interesy USA to interesy neoliberalnego
kapitalizmu, który wkroczyć chce na każdy rynek i zawłaszczyć pragnie
każdą potencjalną wartość dodaną, która nie jest jeszcze w jego rękach.
Ukraina, Białoruś, Rosja... są właśnie przedmiotami owej amerykańskiej
pazerności, przekaźnikiem tego planu jest szczekająca na wschód jak
posłuszny piesek Polska.
Tak jak Izrael jest lotniskowcem USA na Bliskim Wschodzie, Polska jest nim w Europie Wschodniej.
Kolejnym celem tworzenia „konfliktu” z Rosją jest oczywiście walka z
socjalizmem i komunizmem. Wojna polsko-ruska to groźny stan świadomości.
Ofiary tego rodzaju myślenia są w stanie zaatakować kibiców z Rosji i
przy okazji tępić oraz walczyć ze wszystkim co socjalistyczne i lewicowe
(mimo proletariackiego pochodzenia i często opłakanej sytuacji
materialnej). Cała lewicowość gospodarcza jest w Polsce przedstawiana
przez prawicowe ośrodki władzy w duchu antynarodowego zaprzaństwa i
ruskiego nacjonalizmu, zaprzaństwem i okupacją miał też być cały okres
Polski Ludowej. By promować tą linię ideologiczną z błogosławieństwem
elit politycznych rozwinął żagle IPN, działając w imię „rozrachunku z
totalitarną przeszłością”, o czym nieprzypadkowo w dobrym tonie
wypowiadał się ostatnimi czasy nasz domorosły mąż stanu Tomasz
Nałęcz[1].
Uchodząca za świętą, demokracja liberalna w Polsce nie jest się w stanie
obyć bez lokalizowania wroga. Ten wróg konstruowany jest przede
wszystkim przy pomocy nacjonalizmu. Użyteczny wróg odwołujący się do – w
domyśle – wiecznych waśni spełnia swój cel tworząc w społeczeństwie
wrażenie oblężenia. W tym produkowanym na życzenie stanie oblężenia
rządzącym wolno więcej a obywatelom (z racji zaistniałego ‘stanu
wyjątkowego’) mniej.
Cała linia polityki historycznej w Polsce ma podłoże wybitnie
ekonomiczne. Kwitnąca przyjaźń polsko-niemiecka jest efektem naszej
silnej zależności od Zachodniego Sąsiada. Nasze wspólne interesy z Rosją
być może byłyby większe, gdyby nie fakt, że Putin jest niechętny
amerykańsko-neoliberalnej strategii Baracka Obamy, a także jest
sojusznikiem Chin i przeciwnikiem amerykańskich ‘misji stabilizacyjnych’
id est bombardowań cywilnej ludności. Całkowity brak autonomii
polskiej polityki zagranicznej to efekt podporządkowania się Stanom
Zjednoczonym po 1989 roku, a także rezultat nieustannej indoktrynacji ze
strony prawicowej polityki historycznej. W Polsce nie ma polityków, są
wyłącznie lobbyści i zagraniczni agenci a panujący duch to nie 'duch
prawicowego patriotyzmu' ale duch taniej prostytucji.
Zadaniem każdej lewicy w Polsce powinna być więc 1) likwidacja IPN i
zmiana kursu polityki historycznej 2) zmiana relacji ze Stanami
Zjednoczonymi 3) zaprzestanie wysyłania wojsk na zagraniczne wojny 4)
oraz powtórne otwarcie dla polityki ze wschodnimi sąsiadami i pełne
korzystanie z położenia geograficznego Polski, stworzenie dobrych
relacji z krajami Europy Wschodniej bez ciągłego atakowania ich z
neoliberalnych pozycji oraz lobbowania za prywatyzacją (przebieraną w
łaszki „demokracji”) i otwieraniem się na zachodni kapitał.
Nie będzie to zadanie łatwe i nie wiadomo za bardzo kto byłby w stanie
się do niego zabrać. Zliberalizowana, idąca na prawo lewica jak jeden
mąż walczy po stronie IPNu oraz na rzecz 'wyzwalania' Rosji,
Białorusi...
Pieski szczekają tym mocniej im mocniej usiłują zapomnieć o własnych kajdanach...
[1] http://wyborcza.pl/1,75248,11913395,Nalecz__Prezydent_nie_czci_bolszewickich_agresorow.html
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz