Szukaj na tym blogu

środa, 26 stycznia 2011

Walka Neoliberalizmów / Perspektywy

W życiu publicznym i politycznym w Polsce, ostatnią instancją i najwyższym autorytetem ekonomicznym jest prof. Balcerowicz. Ciężko w to uwierzyć, kiedy skontrastujemy to z masową niechęcią do niego wśród przeważającej części społeczeństwa. Mitycznie "udana" transformacja ma być nieśmiertelną pieczęcią dla niepodważalności rozsądku i mądrości każdej opinii tego cesarza ekonomii. Wszystkie stronnictwa za wyjątkiem sporadycznie SLD czy osoby Grzegorza Kołodki - Prawo i Sprawiedliwość, Platforma Obywatelska - obie te partie w fundamentach wpisany mają służalczy stosunek względem najagresywniejszej formy neoliberalnej szkoły Balcerowicza. Problem z mnożącymi się wraz z narastającymi problemami lobby funduszy emerytalnych opiniami L. Balcerowicza tkwi w jego wstrzymanej ewolucji światopoglądowej i jego fundamentalizmie ideologicznym, który obecnie lśni radykalnością proponowanych rozwiązań jak zamach samobójczy pośród wszystkich form protestu. O ile neoliberalny świat się uczy i nauczył się prowadzenia zmian i reform w krajach pierwszego i drugiego świata [do których Polska chociażby geopolitycznie jest przywiązana] o tyle L. Balcerowicz nadal czuje się jak świeży desantowiec neoliberalizmu w stylu Rambo, brnący z karabinem strzelającym cięciami budżetowymi przez dzicz co najmniej Wietnamu lub Komunistycznych Chin [we własnym mniemaniu].

Tym samym rola Balcerowicza uległa diametralnej przemianie. Żaden rozsądnie i tak - ultraliberalny - rząd pokroju PO nie będzie forsował poglądów tak dalece skrajnych na swoją linię frontu ideologicznego. PO i funkcyjny liberalizm opanował bowiem naukę płynącą z lekcji jaka pochodzi z doświadczenia potrzebnego by utrzymywać się przy władzy. Utrzymywanie się przy władzy wymaga tego delikatnego balansowania wśród zadowolenia społecznego. Pomimo wszelkiej propagandy 'uwalniania gospodarki' poparcie dla prywatnej służby zdrowia [mimo agresywnej, wieloletniej kampanii medialnej przeciwko tej formie finansowania ubezpieczenia zdrowotnego] czy prywatyzowania szkolnictwa i sprzedawania wszystkich akcji w kluczowych sektorach gospodarczych [co proponuje Cesarz Balcerowicz] nie znajdą poparcia w społeczeństwie. Nieważne wobec tego jak bardzo Donald Tusk tęskni za takimi rozwiązaniami skoro nadrzędną funkcją PO ma być utrzymywanie się przy władzy, które to pozwala wprowadzać drobniejsze ale stale pogłębiające prywatyzację gospodarki zmiany i, które ubezwłasnowolniły opozycję, wymagającej głębszych i bardziej jednoznacznie negatywnych reform by znacząco zacząć zyskiwać poparcie społeczne i móc zagrozić monopartyjnej dominacji doktryny populizmu ideologicznie liberalnego - choć jak opisałem powyżej dostosowanego do realiów lokalnej gospodarki i stopnia zaawansowania społecznego.

Tym samym kraj przed jakim rozpościera się niewesoła [dla gospodarki] perspektywa zmniejszania się populacji i przyrostu w społeczeństwie i tak wysokiego już obecnie odsetka emerytów i rencistów zamiast akumulować kapitał w swoich własnych - publicznych - zakładach ubezpieczeniowych rezygnuje ze wszystkich profitów na rzecz polityki krótkoterminowych zysków i taktyki możliwie jak największej uległości względem sektora prywatnego i zagranicznego - dokonującego drenażu mózgów oraz kapitału za naszą granicę. Kraj niezdolny do kreowania miejsc pracy oraz utrzymania osób, które wykwalifikował w zawodzie za własne fundusze jest coraz bardziej ubezwłasnowolniony i kolonialny, służalczo nastawiony względem sektora prywatnego i korporacyjnego - który to przymusza obecnie Polskę [z powodu braku wewnętrznego protekcjonizmu] do rywalizacji w stawkach z za niedługo krajami trzeciego świata, w perspektywie całkowicie bez publicznej opieki zdrowotnej czy szkolnictwa. Innymi słowy: to ciągle ta sama manipulacja neoliberalna dokonana na podbitym przez wcześnie zastosowaną doktrynę szoku prosto od Balcerowicza państwie. Polska poza krótkoterminowymi przebłyskami rozsądku i poza kilkoma zaledwie rozsądnymi ministrami finansów nie dorobiła się zdolnej do samodzielności ekipy rządzącej, która zamiast wprowadzać podatki liniowe dla przedsiębiorców i zmniejszać podatek od spadków [co zagwarantowały nam partie 'opozycyjne'] wysunęłaby przeciwstawny program rzeczywistej solidarności społecznej i akumulacji wartości dodanej w państwowej kasie, zamiast na eksport do uśmiechniętych doradców premiera, z których druzgocząca większość ma interesy by ZUS i emeryci konali kosztem rentowności i efektywności wyzyskiwania pieniędzy z funduszy OFE, które a nuż [miejmy ufność w bogu] zbierze się na tą obiecywaną w założeniach liberalizmu hojność w filantropii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz