Szukaj na tym blogu

wtorek, 4 stycznia 2011

Nowa propaganda sukcesu

Logo pochodzi z nadawanego od jakiegoś czasu na kanale Kino Polska programu transmitowanego przed emisję seriali "Szpital na peryferiach" oraz "Kobieta za ladą". "Studio Propagandy Sukcesu" jest przekomiczną instancją totalitarnej propagandy we współczesnej przestrzeni medialnej.
Medium owo nie zajmuje się nawet przekonywaniem nas do swoich racji, nie uznaje pola naukowej czy popularnej dyskusji, nie zaprasza nas do współudziału. Wręcz przeciwnie. Jest tak bardzo pewne siebie, że nie zajmuje się przekraczaniem porządku innego niż symboliczny - tu także tkwi wspomniany przeze mnie totalitaryzm, który zawiera się w całkowitym monopolu informacyjnym i kompletnej pewności siebie na temat nienaruszalności swojego stanowiska. Prosty przykład z tegoż programu: dostajemy widok z fabryki, gdzie robotnicy pracują [w okresie PRL] po czym rozkoszny głos [w domyśle fałszywy] informuje nas że są tam tylko drobne wypadki, obrazując przewrócenie się robotnika. Dziecko, ktoś z innego kręgu kulturowego zrozumiał by przesłanie bezpośrednio. Dopiero całe tło cywilizacyjne - propagandowe które jest normatywne dla społeczeństwa wtóruje za głosem opisującym niegroźny wypadek - "To oczywiście żart, wiemy jak to wszystko wyglądało" - ale tego nie trzeba już mówić - tak zostało to uznane przez twórców propagandówki, którzy w bezpośrednim poznaniu, a więc przed instancją społeczną jednocześnie uniewinniają się, nie będąc bowiem stronniczy a jedynie dopełniający perspektywę main streamu, pieczętując ją na trwałe. W dalszej części tekstu odbiegnę już od tego konkretnego przykładu, jest to bowiem symptom o wiele cięższej choroby hipokryzji do której kluczem okazuje się samo brzmienie słowa "socjalizm".

Seriale, zewsząd seriale. Ze zdziwieniem zaobserwowałem iż na wszystkich kanałach ostatnimi czasy o godzinie 20:00 [prime time] odnajdujemy właśnie kolejne odcinki seriali. Czy to nałóg? Prawdopodobnie gdyby nie kampania prowadzona przez Telewizję Polską nie odważyłbym się na aż tak bezpośrednie skojarzenie - hasłem kampanii jest zdanie - "Relaks, który uzależnia". Czy coś co uzależnia może być w domyśle, docelowo relaksujące, zwłaszcza ze świadomością tej nawarstwiającej się sytuacji? To zagadnienie na inną okazję. Serial jest ostatecznym wymiarem propagandy sukcesu, dowodzi tego nie tylko sceneria, wystrój wnętrz czy kompletność charakterologiczna sztucznie odgrywanych postaci [która jest naturalnym przywilejem przy kreacji całości kompozycji każdego reżysera] ale przede wszystkim grono odbiorców - target dla tych produkcji potwierdza że naturą współczesnego serialu jest tłumienie zdolności krytycznego myślenia. Już sama nawet kompozycja serialu przemawia do nas niczym ojciec nie znoszący sprzeciwu. "Asia rzuciła Adama bo przestała go kochać" - rzuci do nas wyobrażona postać z ekranu, i do chwili kiedy sam serial nie zabsorbuje Innego, [trzeciej persony w tym wypadku] jesteśmy w sytuacji gdzie nie ma dla nas nie tylko wyboru ale i serial jest w stanie zagrozić nam ukaraniem naszej projekcji własnego Ja w jego kompozycję. To bowiem z reguły równoległy stan, kiedy oglądając serial kokietujemy go nie idąc na bezpośredni układ z nim a zamiast tego przerzucamy idealne Ja do środka kompozycji i prowadzimy swoisty dialog z produkcją z reguły utożsamiając się z nią do chwili jakiejś drastycznej stylistycznej przemiany.

Wielki Brat - ideologia main streamu spoglądająca na nas gdy oglądamy serial przenosząc się w wymiar Zombie wydaje się nam potakiwać, klaskać. "Jesteś sobą" wtóruje facjata rodem z reklamy kosmetyków. To właśnie jest ten głos systemu przemawiający do nas w konkretnych warunkach, utwierdzający nas w dążeniach oportunistycznych, hedonistycznych i bezpośrednio związanych z konsumpcją w obecnych realiach. Oglądając wiadomości także dostrzeżemy kompletny i celowy bezwład i niechęć do podejmowania tematyki społecznej i systemowej jako strukturalnej. Ile razy w dziennikach torpedowani jesteśmy symbolicznym mianem sukcesu, kiedy pokazuje nam się ofiarę i jej wybawienie poprzez akcję charytatywną, maskującą filantropijny i błagalny jej status wobec systemu? To znamienne, że w Polsce nie istnieje nawet kino społeczne, gdzieś tam co prawda przewijają się jakieś motywy problemów ale są to albo dylematy rodem z komedii romantycznych gdzie nie ważne od decyzji podróż i tak odbędzie się Mercedesem albo indywidualne, wpisane w "Motyw Zwątpienia" treści na poparcie obecnego stanu rzeczy. Tu idealnie wpasowuje się "Wojna Polsko-Ruska" która obrazuje ten schemat wroga [Ruska] pieczętującego naszego Wielkiego Brata w formie satyrycznej choć raczej dogłębnie dramatycznej gatunkowo a traumatycznej dla samych postaci. W mowie potocznej ale i akademickiej również funkcjonuje określenie "Wolna Polska" - ma ono symbolizować obecny stan rzeczy - po powyższych zdaniach wiemy już jak bardzo jest to zwodnicze czy wręcz jawnie fałszywe jest to określenie. Jest jednak podobnie rzeczywiste, należy jednak przeformułować określenie w bliższe rzeczywistości: "Wolna na wpływ".

Propaganda otacza nas z każdej strony współczesnych Polskich realiów. Od bazy informacyjnej, po kompozycję treści kulturowych z włączeniem pola symbolicznego po samo żarcie kiedy idziemy do sklepu. Żarcie? Kiedy idziemy do taniego dyskontu nie tylko jesteśmy spryciarzami bo każdy produkt jest obecnie na przecenie o kilka groszy względem chwili poprzedniej, nie tylko dostajemy świecące i piękne opakowanie, nie tylko mamy wrażenie różnorodności i własnego bogactwa ale przede wszystkim odczuwamy płynącą z zindoktrynowanej świadomości czystą przyjemność. Dla systemu barierą będą dopiero twoje długi. - ale nie martw się, nie jesteś niezastąpiony. To co sztucznie bogate wypiera realizm jako bardziej obiecujące. Dlatego mit pustej półki PRL tak silnie oddziałuje a pełna lecz niedostępna "Wolnej Polski" zawsze będzie górą. Dopóki trwa gra pozorów i wszyscy odgrywają swoje role, trwa obłuda. Gdy ktoś przekona się, że za każdym opakowaniem czeka pasza dla bydła zniesie to wyobrażenie, nigdy jednak do rozpakowania ostatniego wyobrażenia nie dojdzie (zbyt wiele paczek w przyrodzie), ten akt wobec tego musi być symboliczny. Poprzez inwersję możemy zastąpić widmo pustych półek pustymi portfelami, kolejki niech zastąpią ludzie wychodzący z pustym koszykiem albo emeryci wychodzący z aptek bez leku - innymi słowy wszystko może być przedmiotem zawłaszczenia jako ideologiczny obiekt prostego konfliktu wychodzącego wprost ze zwalczania się przeciwieństw.

Studio Propagandy Sukcesu ma nazwę adekwatną, wręcz błyskotliwie wkomponowaną w swoje przeznaczenie. Mówiąc łopatologicznie: ujmuje PRL za czasy kiedy propaganda sukcesu maskowała koszmarną rzeczywistość [o czym wedle przewidywań każdy z nas ma już wiedzieć] po to by obrzydzić puszczane seriale z tych czasów [o innej perspektywie samorealizacji] jako nierzeczywiste. Jeśli chcemy rzeczywistości dostajemy bilet w jedną stronę do Plebanii albo innego Klanu lub zachodnich Dr. House'ów, Zagubionych, Mody na Sukces. Bilet w jedną stronę, bowiem jak brzmi samo hasło - "Relaks, który uzależnia" - jest to stan którego nie dane ma nam być już opuszczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz