Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Szkic z globalizacji

Nowoczesny kapitalizm zapewnił nam całkowitą dezintegrację pojęcia społecznego bezpieczeństwa. Nieliczni przedsiębiorczy i zdolni emigrują na zachód gdzie są włączani w umiędzynaradawiające się struktury władzy i jej zaplecza. W krajach gdzie zwiększa się odsetek emerytów i rencistów a na nich i na słabnącą klasę pracującą przerzucane są koszty utrzymania społeczeństwa jedyna droga to droga we wtórny kolonializm i kompletną alienację względem obecnego w mainstreamie ideału gospodarczego funkcjonowania nowoczesnego państwa - to wykluczenie z kategorii wytworzenia strefy zakazanej. Marzenia o luksusowych towarach, wyśnione realia seriali i filmów, odmiana polityki w, której zastępuje się ją administracją, która to następnie pozoruje na niewinną do granic obłudy i fałszu oraz słabość i niezdolność w produkcji ideologicznej jakichkolwiek realnych stronnictw - to tworzy krajobraz współczesnej Polski. Kraj, który reprodukuje swoje społeczeństwo w narastającej biedzie a mimo to pozostaje pozbawiony środowisk zdolnych do krytycznej oceny i nonkonformistycznego nastawienia. Niewielka drobina na mapach, i można poczuć ulgę wiedząc, że jest to mapa Europy, która oddziałując tworzy pole pod szerokie zmiany, gdzie Polska jest jedynie odbiciem szerszych prądów ekonomiczno - ideologicznych w gospodarce EU. Moment historyczny w jakim przychodzi nam się znaleźć jest bardzo charakterystyczny. Mamy okazję obserwować powolny rozpad wszelkich barier identyfikacyjnych - poza tą majątkową. Orientacja seksualna, płeć, narodowość, wiek - ta cała rama klasyfikacyjna zostanie zastąpiona schematem klasowym i majątkowym, który przyniesie światu zglobalizowane realia gospodarcze.

Przy jednoczesnym wspieraniu tych unifikujących zasady rywalizacji ekonomicznej zmian należy równie silnie niwelować ich negatywne skutki. Rynki pracy, które decydują się bronić przed tym poszerzaniem perspektywy ekonomicznej są zdradzane przez lokalnych kapitalistów. Lokalnie postęp może doprowadzać do katastrofalnych regresów kosztem wzrostu w krajach na drugim końcu świata. Wojny napastnicze, konflikty na tle od rasowego po religijny i każdy inny będą efektem ksenofobii przed poszerzeniem perspektywy ekonomicznej, ksenofobii uzasadnionej jedynie częściowo i powierzchownie. Część z rynków musi jedynie zmienić naturę swojego uzyskiwanego przychodu - tu uświadamiamy sobie jak kluczowe będą prawa patentowe i intelektualne, które będą głównym orężem w rozrysowywaniu podziałów przyszłego świata i jego rywalizacji gospodarczych podmiotów. Ta całościowa sytuacja daje nam niewygodne uczucie bezradności w makro skali, która jest jednakże podwójnie pozorna. Po pierwsze na skalę lokalną cele pozostają te same: minimalizować rozwarstwienie kosztem tych, którzy najmniej na tym ucierpią a po drugie nowo powstałe społeczeństwo informacyjne otwiera pole pod coraz większe wzajemne zbliżanie się do siebie kultur. To spływające do jednej rzeki motywy - niczym trendy w rozrywkowym kinie akcji, gdzie z kolejnymi dekadami do głównego bohatera przyłączają się przedstawiciele innych ras, nie w dotychczasowym charakterze wrogów, lecz przyjaciół. Tak samo funkcjonuje poszerzająca się uniwersalizacja człowieczeństwa. Tu docieramy przed jeden z palących obecnie Europę problemów; problem faszyzacji na tle religijnym mającym także swój ateistyczny odpowiednik... Problem z Islamem nie jest taki, że jego wyznawcy nie dostosowują się i wysadzają się masowo w autobusach - wtedy nie istniałaby nawet potrzeba dyskusji nad tym co należy robić z członkami tej wspólnoty religijnej. Problem dotyka o wiele głębszego lęku, opartego mianowicie oto iż Islam doskonale dostosowuje się do warunków zachodnich powodując tym samym zanik dotychczasowego przekonania Europejczyków mających konserwatywne poglądy gospodarcze na temat własnej wyjątkowości i nietykalności ze względu na charakterystykę rasową czy religijną [teraźniejszą lub przeszłą]. Rozstania z izolacją i dogmatyzmem mniejszościowym to obecnie powszechność. Kiedy porządek symboliczny zostanie pozbawiony tego pierwotnego lęku - rozpadnie się wedle najbardziej przerażających dla jego współczesnych uczestników scenariuszy. Jeśli okaże się, że wartości 'prawdziwego patrioty' może reprezentować kolorowy piłkarz w reprezentacji kraju w piłce nożnej, jeżeli całe uzurpowanie sobie jakości i wyższości etycznej/co za tym idzie gospodarczej przepadnie - zastąpione realiami zróżnicowanej ewolucji gospodarek i lokalnych realiów - staniemy przed prawdziwą i nieuchronną globalizacją. Będzie to glob uniwersalnych, pozornych wartości gdzie odsłoni się porządek realny, w którym zostaniemy nadzy z podziałem klasowym w rękach - czymś czego tak wielu śmiertelnie się obawia. Globalizacja to jednak nie cudowne lekarstwo a raczej ten sam problem w makroskali. Coś co stanie się widoczne dla obserwatora poza tłem zdarzeń być może będzie zupełnie niedostrzegalne dla uczestników, którzy zastaną opisaną przeze mnie sytuację. Uprzywilejowana pozycja malarza malującego sam pejzaż pozbawia nas widoku na postać samego malarza, który rzadko sam siebie umieszcza na malowanym przez siebie obrazie. Świat o prostszej mechanice ale jednocześnie o wiele wulgarniejszej i cięższej do sforsowania kontrideologią formie będzie polem pod ostateczne dialektyczne zmagania.

Postępujące możliwości produkcyjne świata powinny dać od pewnego momentu zdolność zaspokajania potrzeb struktury społecznej, która w swoim rozwiniętym stopniu opanuje kontrolę urodzeń w swojej reprodukcji. Będąc tak defetystyczni i pesymistycznie usposobionymi względem obecnej sytuacji światowej powinniśmy zdawać sobie sprawę jak ogromnej chmarze, rzeszy ludzkiej - w porównaniu do przeszłości - zapewnia się obecnie byt na satysfakcjonującym i nobilitującym do przeżycia poziomie. Czy człowiek poskromi swój przyrost naturalny tworząc w perspektywie porewolucyjnej imitację żywej utopii, czy wymrze wraz z ostatnim zjadliwym listkiem jest sprawą otwartą, w której w scenariusz inny niż ograniczenie przyrostu naturalnego nie ma zasadności zawierzać - musielibyśmy wtedy bowiem uznać doprawdy cudowną genezę tego dokonania, które zrealizowane zostało przecież we współczesnych krajach rozwiniętych. Lokalizacja przemian wydaje się jednym z kluczowych zadań na najbliższą przyszłość, tak samo paląca jest konieczność wytworzenia szerszych niż narodowe komórek społecznych - wspierających lokalne trudności jednych, produktem zewnętrznych o lepszej koniunkturze. Mamy przed sobą perspektywę międzynarodowych związków zawodowych z masowymi ruchami, będącymi w stanie spontanicznie i synchronicznie realizować swoje interesy. Współczesne, uległe międzynarodowemu sektorowi finansowemu rządy bliźniaczo podobne do siebie w programach ekonomicznym a różniące się jedynie regionalną specyfiką modnych tendencji w społeczeństwie zaczną, a nawet już zaczynają mieć przed sobą równie skonsolidowanego przeciwnika w postaci globalnej klasy pracującej, którą zatrzymać obecnie starają się lokalne odmiany faszyzacji etnicznej albo nadmiernej uległości względem ultraliberalnego modelu gospodarczego. Kraje rozwijające się w potencjale wymuszą jednak przerwanie tej maszynerii ogłuszającej społeczeństwa klas rozwiniętych w stronę albo unii ekonomicznej albo bezpośrednią przyczynę konfliktów każdego możliwego typu, łącznie z nagłym izolacjonizmem państw rozwiniętych od 'wyczerpanych' już w potencjale spekulacyjnym krajów trzeciego świata i trzeci świat opuszczający. Obserwując funkcjonowanie giełdy czy wymiany ekonomicznej całościowo - uświadamiamy sobie jaka jest rzeczywista istota spekulacji finansowych, które jak dotąd są najbardziej efektowną metodą bogacenia się koncernów i podmiotów ekonomicznych. W swej mechanice rywalizacja na zewnętrznych, nieraz zupełnie podporządkowanych rynkach w perspektywie wyrównuje poziom wyczerpując w krótkiej perspektywie przewagę spekulacyjną. Zasada neokolonializmu potrzebuje stale nowych struktur pod eksploatację. Jeśli założymy limit tej taktyki i tym samym konkretnie zarysujemy w przestrzeni i czasie koniec stosowanej retoryki ideologii neoliberalnej otrzymamy perspektywę świata w przerażającej dla kapitalistów stagnacji ekonomicznej, gdzie akumulacja kapitału ewoluuje w permanentny przestój wprowadzając na powrót hierarchiczny charakter społeczny na kształt piramidy feudalnej lub nieunikniony przewrót i zmianę paradygmatu systemowego.

Globalizacja przebiega nie tylko poprzez pływy ideologiczne czy otwarte starcia politycznych oponentów w najróżniejszych realiach. W przestrzeni materialnej odbiciem 'niewidzialnej ręki globalizacji' są naciski i presje gospodarcze, które włączają kolejne podmioty w coraz to większe syntezy systemów ekonomicznych. Ciekawy przykład na funkcjonowanie procesów globalizacji daje przyszła możliwość do leczenia się w dowolnym punkcie medycznym na terenie Unii Europejskiej. Prawo to wejść ma w ciągu dwóch lat, zmieniając jednocześnie o 180 stopni dotychczasową politykę m.in polskiego finansowania usług zdrowotnych. W obliczu tych zmian płacenie NFZ większych składek stanie się koniecznością w ramach spłacania długu powstające z chwilą realizacji zabiegów medycznych za granicą, tym samym układ wspólnotowy UE wytworzy strukturę na kształt spółdzielni, która funkcjonując na makro płaszczyźnie stworzy presję pod lokalne zwiększenia nakładów na opiekę zdrowotną. Tym samym polityka spójności zrobi kolejny krok do przodu w stronę kreacji - będącej wyższą instancją - determinacji ponadnarodowej na skalę Europejską. To właśnie ta presja w standaryzowanie realiów gospodarczych jest czynnikiem stabilizującym to co lokalnie wydawać się może w skali narodowej jedynie rosnącym rozwarstwieniem. Prawa integrujące Unię Europejską powinny przybierać w kolejnych latach na sile z coraz większą intensywnością z uwagi na rosnące i bardzo koherentne w strukturze mimo swych znacznych rozmiarów Chiny oraz integrujące się kraje Ameryki Południowej. Tak jak ścieramy się we współczesności [świecie częściowej globalizacji] - tak samo w przyszłości [świecie bliżej finalnego projektu postkolonialnego] pozostanę podobne problemy. Socjalizacja i poskramianie realiów bezlitosnej gospodarki, łagodzenie efektów wzbogacania się jednej grupy pomocą dla tej drugiej, pozbawianej wartości pozwalającej na godne życie pozostanie aktualnym. Jakkolwiek górnolotne mogę się wydawać sentencje i formuły poetyckie, jak bardzo wirtuozerski może być jazz czy inna forma współczesnej elitarnej sztuki to jako gatunek ludzki pozostaje nam dalej obracać się w sferze zapewnienia członkom społeczności chleba i dachu nad głową. A potem każdy dostanie czas na dojście do jedności duchowej ze światem, niczym szary i coraz bardziej pospolity społeczny, w perspektywie- masowy - Budda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz