Szukaj na tym blogu

czwartek, 6 stycznia 2011

Zmiany zbyt wielkie by zauważyć

Ponieważ upływa dekada, i to dekada ważnych wydarzeń na świecie, zdecydowałem się na formułę podsumowania zaproponowaną przez kilku innych autorów ze środowisk lewicowych. Mój opis skupi się na globalnych wpływach i transformacji jaka się na nich dokonała w ostatnim dziesięcioleciu. Przyczynkiem do opiniowania poprzedniej dekady będą dla mnie dekady jeszcze wcześniejsze, tak by krótkoterminowy defetyzm nie zaćmił perspektywy dziesięciolecia, które rozpoczęło na dobre erę globalną.

Wczujmy się najpierw w początek, rok 2000. Era względnego dobrobytu i pasma sukcesów oraz dominacji we wszystkich aspektach doktryny neoliberalnej. To dzisiaj idę do Empiku i jestem w stanie kupić tam pozycje typu "Nowomowy Neoliberalnej" czy inne otwarcie świadome pozycje, będące pewnym standardem oddziaływań i formą opiniotwórczą do wystarczającego stopnia by ekonomiści neoliberalni odnosili się do krytyki swojej doktryny podejmując jej obronę. Na początku dekady taka sytuacja wydawała się nierzeczywista. Mało tego, Bushyzm i kowbojska odmiana bezpruderyjnego, otwartego imperializmu USA z uformowanym jawnym poddaństwem Polski względem tej doktryny napawała o wiele większym lękiem niż dzisiejsza sytuacja, kiedy krytyka czy nawet niechęć do tej polityki z początku dekady jest czymś obecnym w main streamowym przekazie nawet u nas. Teraz możemy ocenić, że Bush był fajerwerkiem na koniec pewnej epoki, i nie chodzi tu o nadejście epoki Obamy - który w kluczowych aspektach zdaje się powielać metody Busha - lecz złamanie jednorodności i tej całkowitej supremacji Stanów Zjednoczonych od czasu załamania się Związku Radzieckiego, nad którym zwycięstwo USA celebrowały całą epoką bezkarnego neoliberalizmu co echem odbiło się w krajach na całym świecie, włączając w to Polskę począwszy od reform Balcerowicza...

Ta polityka USA wytworzyła realną, jawną opozycję. Ameryka Łacińska dokonała jako pierwsza złamania tego poddańczego paktu i obecnie jest świetnym przykładem na odzyskiwanie autonomii po całkowitym skolonizowaniu jej przez kapitał USA. Kolejnym przełomem dekady, również decydującym w odniesieniu do teraźniejszości jest rozwój i upodmiotowienie się w pełni Chin. Państwo które przez połowę dekady ukazywane było jak obecnie Korea Północna, stopniowo jednak wraz z rozwojem siły kapitału i jego oddziaływania na USA ociepliło swój wizerunek ograniczając propagandę przeciwko sobie do przebąkiwania o Tybecie. Coś pękło ponownie gdy Euro zyskiwało na sile i dominowało nad dolarem amerykańskim. Unia Europejska okazała się w czasach przed eksplozją balonika hipotecznego i kryzysu gospodarczego realnie konkurencyjnym albo równorzędnym podmiotem ekonomicznym. Lata dobrobytu i opiewania modelu Irlandzkiego musiały dobiec końca, pokazały jednak, że w Europie może zafunkcjonować skuteczna gospodarka. Przypomnijmy sobie lepsze dla Polski lata od 2002, kiedy echo liberalnej polityki i wyprzedaży publicznej własności sprawdzało swoje zadanie na swą przewidywalnie krótką metę, ale jednocześnie kiedy z Polski nie emigrowały jeszcze miliony ludzi by stać się niewykwalifikowaną siłą roboczą.

Byliśmy świadkami zmian o wiele głębszych niż wskazują pozory. Część lewicy zdaje się bezpośrednio utożsamiać porażkę polityki socjaldemokratów Europejskich jako swoją własną, wylewane łzy nad tymi zdarzeniami zdają się przeskakiwać nad obecnym, pozytywnym aspektem tych wydarzeń. Prysło złudzenie kreowania bezpośredniej opozycji systemowej w warunkach ekonomicznych narzuconego neoliberalizmu. Możemy obecnie bez złudzeń przedzielić scenę polityki UE i połączyć wspólną polityką gospodarczą Liberalną dużą część uważających się za socjalne w wymowie grup z całej Europy. Najwyraźniej zaobserwować ten rozłam realnego od symbolicznego w lewicy Europejskiej można było na przykładzie utworzenia się die Linke z SPD. Jeżeli jesteśmy już przy Brukseli i Europie, warto zaznaczyć także klęskę pozornie autonomicznych postulatów Zielonych w których upatrywano obietnicy zmian i w których pokładano duże nadzieje jako kompromis racjonalny między zwalczającymi się doktrynami socjalistyczną i neoliberaliną. Dekada ta równocześnie uzmysłowiła jak nierealne są zamierzenia polityki izolacjonistycznej a rozrost międzynarodowego sektora kapitalistycznego i korporacyjnego zaznaczył się do stopnia w którym można mówić o nim jako nadpaństwie, z niejednokrotnie kluczowym głosem w realiach narodowych, które w państwach słabych przestały mieć możliwość autonomicznego utrzymywania się. Potencjalnie najbardziej pesymistycznym wydarzeniem dekady było pryśnięcie złudzenia o możliwości szerszego, bardziej totalnego oddziaływania na kapitalistyczny system bez globalnej sieci sojuszy i poszerzenia ujęcia na makrostrukturę systemu neoliberalnego.

Fałszywymi są jednak budzące w wielu poczucie bezpieczeństwa staroświeckie podziały narodowe, jakie zostały silnie nadżarte przez funkcjonowanie neoliberalizmu. Czy rzeczywiście dawna perspektywa lokalnych starć o lokalny rynek pracy jest bardziej optymistyczna? To co budzi tu lęk to poczucie atomizacji środowisk lokalnej lewicy, niemniej zdecydowanie bardziej wzrosła po pierwsze nieprzewidywalność, ale także dostępność do udziału pierwiastka przypadkowości. Dobrym przykładem będzie kluczowy dla całej dekady kryzys gospodarczy, kiedy po raz pierwszy od dziesięcioleci banki i bankierzy stali się nemezis w publicznym wymiarze informacyjnym. Negatywne w skutkach przerzucanie kosztów pomocy sektorowi finansowemu na klasę pracującą dało przedsmak jawności działania neoliberalizmu w realiach cywilizacji informacyjnej. Niech nie zniechęca nas pasmo paru niepowodzeń w najnowszych strajkach, chociażby Greckich. Jawność działań protekcjonistycznych względem sektora prywatnego sięgnęła pozwalającego na optymizm stopnia > który wymusi na obywatelach Unii Europejskiej oddanie głosu na przeciwną doktrynę. W tym głowa obecnej lewicy, by jasno definiować się jako przeciwwaga dla liberalnej i socjaldemokratycznej-de facto zdradzieckiej doktryny ekonomicznej. Bacznie należy obserwować Unię Europejską i powstające formacje a także jednoczyć front Europejskiej perspektywy socjalistycznej. Pamiętajmy również, że odpowiedź na kryzys ze strony obcinających prawa socjalne państw UE dopiero się rozpoczyna, dopiero w ciągu następnych lat społeczeństwa odczują skutki tej polityki. Emeryci z emeryturą 500 zł, coraz bardziej prywatna opieka zdrowotna, elastyczność pracy tożsama ze zrównoważeniem pracy z pozostawaniem w strefie czarnego rynku, napór ze strony Chin i państw trzeciego świata czy pływy kapitału, który będzie bezlitosny dla klasy pracującej w Europie. To zapowiada radykalne i burzliwe następne miesiące, lata. Osobną kategorią jest wspomniany napór państw trzeciego świata, które wraz z rozwojem i bogaceniem się uzyskają w końcu autonomię demokratyczną, bądź drogą rewolucyjną przejdą jako pełnoprawne podmioty ekonomiczne w globalny system oddziaływań gdzie zaznaczą swoją pozycję w postaci uzyskania zdolności do oddziaływania protekcjonistycznie i progresywnie w warunkach socjalnych. Czy jest w stanie powstać trzeci świat tu gdzie obecnie go nie ma, czy też nie, czy rozszerzy się on na skalę globalną tworząc lokalny trzeci świat w każdej przestrzeni a dobrobyt rezerwując dla zdecentralizowanej zmiennej?

Reasumując, świat zmienił się do nieprzypuszczalnego stopnia. Mnogość podmiotów ekonomicznych, klęska jednorodności "Końca Historii", reklamy w Chińskim języku na boiskach w Europie, socjalizm jako koncepcja powracająca i sprawdzająca się w praktyce, utrata złudzeń w stosunku do oportunizmu grup lewicowych które zostały zdemaskowane jako liberalne - wszystko wskazuje na rosnący ferment i niepewność, złamanie totalności neoliberalizmu i neokolonializmu, którego pewność siebie w najbardziej symboliczny sposób została złamana podczas zamachu na World Trade Center. Era standaryzacji modelu wymiany ekonomicznej, nie okazała się erą jednorodnej dominacji systemu gospodarczego czego najlepszym dowodem niech będą państwa ratujące międzynarodowe banki w chwilach załamania tych drugich czy Chiny wyrastające na najszybciej wzrastającą potęgę ekonomiczną. Nie żyjemy już w świecie Busha w roli Wielkiego Brata, któremu winni posłuszeństwo jesteśmy z urzędu, mamy też nowe pokolenia, które w zglobalizowanej rzeczywistości nie będą się kierowały uprzedzeniami historycznymi jeżeli wyczują możliwość wywołania faktycznej zmiany. Niewidzialna ręka wolnego rynku okazała się być pilotem z fałszywą licencją, czas żeby rzeczywista polityka socjalistyczna konstytuowała się do przejmowania sterów po kolejno następujących katastrofach a pora na szybkie reagowanie właśnie nadchodzi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz