Szukaj na tym blogu

piątek, 23 marca 2012

Droga praca dla wszystkich!

Podejście ekonomiczne wszystkich partii politycznych w Polsce jest identyczne. Cechuje je dążenie do obniżania kosztów pracy, współczująca i poddańcza postawa wobec przedsiębiorców i całkowita uległość wobec mistycznych sił rynkowych. W tej reprezentowanej przez polityków wszystkich maści postawie ekonomia staje się polem, w którym stają się oni bezsilni, w którym każdy ich zdaniem człowiek, nawet wyposażony w najlepsze intencje, jest bezradny i może tylko poddać się kapitalistycznym siłom natury. Te siły natury ukierunkowane są bardzo konkretnie. Każą pracownikom ponosić wszelkie koszty nieudolnego kapitalizmu, państwo pozbawiają wszelkich zdolności interwencyjnych i pozostawiają ludzi na lodzie, uświadamiając im, że są oni tylko narzędziem w wytwarzaniu bogactwa, którego prawdziwi twórcy nie ujrzą nawet na oczy. Królowanie umów śmieciowych, likwidowanie emerytur, obniżanie podatków dla najbogatszych. Wszystko przedstawiane jest jako nieuchronność. I wszystko to nieuchronnością nie jest.

Całą gospodarkę oddano we władzę prymitywnego, neoliberalnego kapitalizmu, sterowanego przez siły spoza granic. Rola państwa, które dba została zlikwidowana. Przy pomocy uzyskiwanych z podatków środków nie prowadzi się już polityki pełnego zatrudnienia, nie ma żadnych przyszłościowych inwestycji publicznych. Jeżeli dodamy do tego coraz niższą kwotę, którą aktywnie operuje budżet to uzyskamy odpowiedź na pytanie dlaczego nasze zadłużenie rośnie i dlaczego nie ma pieniędzy na wypłatę emerytur. Wycofywanie się państwa z gospodarki, uległość lobby przedsiębiorców w każdej kwestii, poddańcze zachowanie wobec zewnętrznych rynków prowadzi do minimalizmu gospodarczego - minimalnych płac, minimalnych wydatków i zniewolenia, upodlonego przez wyzysk społeczeństwa[1]. Bezczynność i bierność państwa, które oszczędza przed podatkami najbogatszych i przedsiębiorców, stała się wytrychem dla kolejnych, rosnących roszczeń kapitału. Państwo jako asystent spekulantów giełdowych, zbrojne ramię Lewiatana i BCC, reprezentant jedynej słusznej doktryny - staje się i ulega transformacji w prywatną korporację o specyficznie, pseudowspólnotowym charakterze. Strategia tej korporacji to "prowadzić politykę stałego relatywnego ograniczenia wydatków budżetowych i kosztów pracy, m.in bardzo restrykcyjnie pilnować równowagi finansów publicznych i uelastycznić rynek pracy"[2].

Rząd przedstawia swoje postępowanie jako logiczne i spójne. I jest ono takim - tyle, że jedynie w obrębie przyjętej przez rząd strategii. Można i trzeba wyjść poza ten schemat. Ażeby go przekroczyć dokonać należy niewyobrażalnego, bo niewyobrażalnym jest dziś dla polityków skolonizowanych przez kapitał partii działanie inne niż pod dyktando neoliberalnej doktryny. Cięcia, malejący budżet, niestabilność, bieda, bezrobocie, nierówności... są przedstawiane jako zewnętrzne i niezależne od przyjętego przez rząd postępowania, kryje się za tym pakt i zmowa. Wszystko co - zdaniem rządu - należy robić to reperować i dokręcać odpadające śrubki, prowadzić dialog, nieśmiało machać chudą nóżką... co i tak kończy się pełną realizacją żądań rynków - które nie są mistyczną siłą, a konkretnymi grupami interesów i lobbystów odciskających swój wpływ na rządzie i państwie dzięki przewadze ekonomicznej i ideologicznej.

O ile trudno będzie stworzyć przeciwwagę ekonomiczną dla skapitalizowanych rządów i partii, o tyle stosunkowo łatwo można sformułować kontrideologię i alternatywną, przeciwstawną doktrynę. Doktrynę wspólnoty, samodzielności, samorządności, sprawiedliwości społecznej i antykapitalizmu. Żądajmy drogiej pracy, dużego długu na poczet wydatków i bezpiecznej przyszłości, inwestycji rządowych projektowanych z myślą o korzyści wspólnoty, a nie indywiduów, żądajmy nieelastycznego zatrudnienia i trwałej godności ludzi pracy. Dokonać niemożliwego oznacza dziś zrobić bardzo niewiele, to kilka decyzji, kilka posunięć na wysokim szczeblu zarządzania, to bardzo proste kroki, które będą cieszyć cię poparciem większości. Łódź rządzących płynie pod prąd interesu społecznego, lecz zawrócić można ją stosunkowo prosto - by tego dokonać trzeba mieć kim zastąpić starą, zgniłą załogę, potrzebna jest odwaga i zorganizowana reprezentacja alternatywy politycznej.


[1] W toku dyskusji na temat podwyższania wieku emerytalnego żaden komentator nie zapytał rządu o to gdzie podziały się środki odłożone ze składek zatrudnionych? Jeżeli teraźniejsze emerytury opłacane są ze środków zatrudnionych teraz, to co stało się ze wcześniejszymi przychodami? Należy też zadać pytanie, jak rząd wyobraża sobie wypłacanie emerytur zatrudnionym na umowach śmieciowych, a także o wysokość płaconych składek ubezpieczeniowych. Dlaczego nie są podejmowane wysiłki, które zmierzałyby do likwidacji stale ponad 10 procentowego bezrobocia? Dlaczego z taką obojętnością przyjęto do wiadomości fakt milionowych emigracji zarobkowych z Polski? Dlaczego nie istnieją żadne poważniejsze, publiczne plany inwestycyjne, które tworzyłyby miejsca pracy? Odpowiedź na wszystkie te pytania jest jedna i ta sama: w Polsce świadomie realizowany jest plan, który ma na celu przeistoczenie kraju w peryferyjny rezerwuar najtańszej w Europie siły roboczej.
[2] Forbes, 3/2012, s.18

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz