Szukaj na tym blogu

sobota, 14 kwietnia 2012

Farsa z końca świata

W niedawno udzielonym wywiadzie Zygmunt Bauman w podniosłym tonie przedstawiał wizję końca. Zdaniem socjologa na świecie panuje "atmosfera końca". - Ów koniec (...) szybuje w pustej, słabo oznakowanej przestrzeni i czeka na coś, do czego można się przylepić - twierdzi socjolog. Zauważa też, że dotychczasowe teorie o końcu historii, cywilizacji i społeczeństwa przemysłowego wyszły już z mody i "przyszedł czas na ostateczną generalizację końca, czyli koniec świata". [1]

Perspektywa końca świata ma przerażać. Hołduje jej ostatnimi czasy wielu komentatorów. I rzeczywiście, panujący nastrój społeczny przypomina nastrój epoki schyłku. Oto wszystko tracić ma swą wartość, poznanie w każdej swej postaci przestaje się sprawdzać. Uprawianie polityki, nauki, przywiązanie do tradycji teoretycznej przestaje być możliwe. Klasy społeczne, społeczeństwo, demokracja, socjalizm, kapitalizm... wszystko uległo dezaktualizacji i nie znaczy nic. Koniec przypominać ma utonięcie w postmodernistycznej zupie pozbawionej znaczenia.

Koniec nastąpi, oj nastąpi...

Bo Chiny Bo kryzys

A właśnie, Chiny! Żółte ludzie ze wschodu najwidoczniej nie pogodziły się z wieczną rolą ciekawostki przyrodniczej. Mało im, że doceniamy ich kurczaka w pięciu smakach. Otóż, wyobraźcie to sobie państwo, wzięli się w garść i zaczęli pracować. I nic nie robią sobie, że świętej zasady tyrania za nasz, zachodni dobrobyt. Zostawiają sobie i na kryzys się uodpornili i jeszcze bezczelnie chcieli nam pożyczać pieniądze! Zachód tonie! Straszne, co to będzie? Koniec, niechybny!

Bo kapitalizm

Kapitalizm jest zły i wiedzą o tym nawet najbardziej zagorzali kapitaliści. Owszem jest złem, ale tym koniecznym. W końcu wszyscy doskonale wiemy, że socjalizm jest trupem, nigdy już nie wróci, a w praktyce oznacza stalinizm i Katyń Do Potęgi Smoleńskiej. Powstaje więc pewien problem, jak zrobić niekapitalizm, żeby był niesocjalizmem i żeby jeszcze był rzeczywisty? Albo jak zrobić porządek społeczny żeby nie był on porządkiem ekonomicznym? Wydaje się to niemożliwe, co wobec tego nas czeka? Dopicie ropy naftowej do końca, życie w kapitalizmie aż po kres! A dalej? Straszne, co to będzie? Koniec, niechybny!

Bo lipa z tym poprzemysłowym społeczeństwem

Otóż to, miał już nikt nie pracować. oddaliśmy takie hobbystyczne rozrywki jak praca w fabrykach i kopalniach do trzeciego świata, postawiliśmy na rozum, głębokie myśli i studia na kierunku zarządzania zasobami ludzkimi dla wszystkich. Aż tu nagle! Okazuje się, że pieniędzy z tego nie ma! Potworne żółte i czarne ludzie zarobiły i ośmielają się udowadniać, że przemysłowe znaczy opłacalne, a nieprzemysłowe głupie. Przemysł wyemigrował, sprywatyzowaliśmy wszystko jak kazali, uruchomiliśmy OFE. Aż tu nagle! Niemożliwe! Oszukali nas! Straszne, co to będzie? Koniec, niechybny!

Bo za szybko Bo internet

Jeżeli otworzę książkę na konkretnej stronie, to wiem czego się na niej spodziewać. I w styczniu i w lutym i w marcu będzie tam to samo, ta sama treść, ten sam tusz. Tymczasem, internet miga, po każdym kliknięciu pojawia się tam, w monitorze, nowa treść. Nie sposób dowiedzieć się więc czym jest internet, bo jak można stwierdzić czym jest internet nie poznając go w całości? Jak kiedyś udowodnił jeden z miłośników seriali telewizyjnych nie można nie zapoznając się wcześniej ze wszystkimi odcinkami danego dzieła stwierdzić, że jest ono dziełem głupim! Wszystko miga tak szybko. E-mail dochodzi tak prędko, kawa gotuje się w czajniku szybciej niż kiedyś, samochody szybsze, stare rekordy olimpijskie pobite! Wszystko jest takie szybkie, że nic nie wiadomo, jak żyć? Straszne, co to będzie? Koniec, niechybny!

Bo za dużo

Kiedyś słowo muzyka oznaczało filharmonia. Kino było Fellinim. Knajpa była jedna. Głupek wioskowy był jeden. Dziennik był jeden. Gwiazda była jedna. A teraz? Co chwilę coś nowego! Filmów setki, knajp tysiące, idiotów rzesze całe, dzienników do wyboru do koloru, gwiazd jak ziaren piasku na plaży! Jest wszystkiego tak dużo, że za dużo. Za dużo by coś znaczyć. A jeśli wszystko nic nie znaczy, to niczego nie ma. A jeśli niczego nie ma, to znaczy że jest już po nas. Straszne, co to będzie? Koniec, niechybny!

Zbliżając się do puenty. Kto tonie w tej postmodernistycznej zupie? Dlaczego nie zdołał trzymać się łyżki ? Dla kogo ten koniec?

dla frajerów....

[1] http://wiadomosci.onet.pl/kraj/z-bauman-przyszedl-czas-na-ostateczna-generalizacj,1,5098545,wiadomosc.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz