Panujące w Polsce wysokie bezrobocie – oscylujące w tym momencie wokół
14 procent – jakoś specjalnie nie zaprząta czyjejkolwiek uwagi.
Bezrobotni na stałe wpisali się w pejzaż rzekomo kwitnącej gospodarki, a
wykorzystywane przez wszystkie partie polityczne hasło walki z
bezrobociem jest już nawet nie pustą obietnicą, tylko kultywowanym na
chłodno rytuałem.
A mimo to rząd ma z bezrobotnymi duży problem. Oto są ludzie, którzy
swoim położeniem najwyraźniej nie potwierdzają oficjalnej doktryny,
zgodnie z którą każdy kto chce pracować, pracę może mieć.
Kapitalistyczne państwo w erze powszechnej informacji nieustannie musi
dbać o swoje Public Relations. Dlatego też na potrzeby propagandy
sukcesu ewolucji ulega sposób przedstawiania zagadnienia bezrobocia i
ludzi bezrobotnych. Jest to ewolucja wyjątkowa, bo całkowicie
dehumanizująca, nie tylko pracę, ale przede wszystkim – ludzi.
Uruchamiane przez rząd urzędy pracy starają się dostosowywać ludzi do
ofert funkcjonujących na rynku pracy. Powstają szkolenia, którym w
sukurs idzie oficjalna ideologia, w myśl której praca jest, tylko ludzie
są do niej niedostosowani. Dostosowywanie ludzi do pracy przychodzi o
tyle trudno, że nie każdy obywatel Polski pogodził się już z pracą na
umowie śmieciowej. Oferty pracy, które obecnie znaleźć możemy w urzędach
nie pozwalają samodzielnie przetrwać, nie pozwalają nawet na wynajem
mieszkania, jedyne do czego się przyczyniają to obniżanie się poziomu
życia i ogólna pauperyzacja. Nic więc dziwnego, że do takiej pracy
należy opornego obywatela dostosować.
Walka z bezrobociem to we współczesnej Polsce walka nie ze zjawiskiem
bezrobocia, ale z samymi bezrobotnymi! Jest to jednak tylko walka na
niby. Tak naprawdę celem rządu jest zwiększanie liczby bezrobotnych, ale
przy jednoczesnej – wciąż - pejoratywnej ocenie zjawiska bezrobocia
przez społeczeństwo próbuje się tę prawdę ukryć. Dlatego bezrobotni w
kapitalizmie nigdy nie są ofiarą, nie są produktem mechaniki
funkcjonowania systemu. Są leniwi, złodziejscy, są nieludźmi, są
bezczelni! Urzędy pracy, które zajmują się bezrobotnymi nie są w stanie
znaleźć im pracy ponieważ miejsc pracy nie ma. Państwową politykę
pełnego zatrudnienia zastąpiła państwowa polityka maksymalizacji
bezrobocia, do której świetnie przyczyni się podniesienie wieku
emerytalnego oraz projekty prywatyzacji urzędów pracy, o których
ostatnimi czasy jest coraz głośniej.
Strukturalne bezrobocie, które jest nierozerwalnie związane z systemem
kapitalistycznym tworzy rezerwową armię pracy i rezerwowych robotników,
skutecznie obniżających cenę siły roboczej ludzi pracujących. Im większe
jest bezrobocie tym mniejsze jest wynagrodzenie tych, którzy pracują. A
im mniej ludzie pracujący rzeczywiście pracują, tym mniejsze otrzymują
wynagrodzenie. To ostatnie uzyskano dzięki polityce tzw.
uelastycznienia. Ta polityka ciągłego zwalniana i zatrudniania to stara
kapitalistyczna strategia, doskonale znana Karolowi Marksowi już w XIX
wieku. Wówczas to fabryki zatrudniały pracowników na konkretne zlecenia,
konkretne prace. Stały etat, ciągłość pracy to owoce walki robotników o
swoje prawa, walki z kapitałem. W czasach klęski ruchu robotniczego i
bez oporu z jego strony te prawa zostaną odebrane.
W krajach kapitalistycznych wypracowano szereg metod radzenia sobie z
bezrobotnymi. Hasła przemawiające za otwarciem szkolnictwa wyższego dla
wszystkich były zbieżne z tym kapitalistycznym programem. Młodych
bezrobotnych zamraża się na studiach na okres pięciu lat, skutecznie
maskując fakt braku pracy na rynku. Drugą metodą jest otwarcie
międzynarodowego rynku pracy. Wykwalifikowana siła robocza z Polski może
nawet zechcieć zmywać naczynia w sytuacji, w której za roboczogodzinę
otrzyma 10, ale nie złotych, tylko funtów. Kolejnym sposobem maskowania
bezrobocia jest ewolucja samego sposobu zatrudniania i wspomniane już
uelastycznienie…
Człowiek jest w kapitalizmie przedmiotem nieustannego wywłaszczania,
wywłaszcza się go z majątku, z produktu jego pracy i finalnie z samej
pracy. W niekapitalistycznej rzeczywistości człowiek realizuje się
poprzez pracę i jest ona naturalnym przedłużeniem jego aktywności. W
kapitalizmie jest inaczej. Praca jest w nim przedmiotem panowania nad
człowiekiem, dlatego też, wbrew pozorom, w kapitalizmie to nie człowiek
szuka pracy, ale praca szuka sobie człowieka, lub raczej, jak to ma
miejsce dziś, praca (a w zasadzie skryty za nią kapitał) dopasowuje do
siebie ludzi przy pomocy usłużnego, agenturalnego państwa.
Czy wszystkich uda się "dopasować"?
Skądże! W końcu nie taki jest prawdziwy cel kapitalistycznej "walki z
bezrobociem". Sukcesem walki z bezrobociem w kapitalistycznym wydaniu
będzie nie aktywizacja społeczeństwa i pełne zatrudnienie, lecz
powszechna bieda i tańsza praca, oraz jeszcze tańsze bezrobocie.
"Dopasowani" zamiast pracy i godnej płacy zyskają chroniczną biedę, a
ich praca będzie karykaturą...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz