Chris Kyle, czyli "najskuteczniejszy snajper w historii USA" nie kryje
swojego dorobku, a wręcz przeciwnie - chwali się i szczyci tym, że
podczas amerykańskiej inwazji na Irak zabił co najmniej 160 ludzi. W
Polsce, nakładem wydawnictwa ZNAK właśnie ma ukazać się autobiograficzna
książka Kyle'a, zatytułowana "Cel Snajpera".
W świecie celebrytów, ludzi słynnych z tego, że są słynni prawdziwie
autentyczne osiągnięcie Chrisa Kyle'a budzi wielki szacunek. Promocją
jego osoby i działalności zajęły się wszystkie polskie czołowe portale
internetowe. Kyle traktowany jest jak człowiek, który spełnił swój
patriotyczny obowiązek, wykazał się męstwem, odwagą i stanowi wzór do
naśladowania. Całą robotę odwala w tym przypadku liczba. 160 zabitych
brzmi jak dobry wynik w grze komputerowej, takiej jak Counter Strike czy
innej, z licznego grona niezwykle modnych gier-strzelanek. Fetowanie
osiągnięcia tego mordercy wydaje się nie mieć końca. Musimy mieć jednak
świadomość tego, że w imperialistycznych wojnach zginęło nie 160, a
setki tysięcy osób, Chrisów Kyle'ów jest więc cała rzesza, prawdziwa
chmara.
Do czego musiało dojść, żeby snajper-morderca mógł stać się herosem
zachodniej cywilizacji (tej cywilizacji, która zawsze szczyciła się
swoim humanizmem i etyką postępowania)? Przede wszystkim dehumanizacji i
uprzedmiotowieniu ulec musieli mieszkańcy państw Wschodu, w
szczególności Irakijczycy, których narodowość stała się tożsama z
pojęciem terroryzmu. Dzięki temu Chris Kyle zabijając terrorystów,
zabijał nie ludzi, a zagrażające nam zjawisko - terroryzm. Gloryfikacja
amerykańskich morderców i polskich okupantów przychodzi łatwo, bo życie
ludzkie przestało mieć znaczenie. Kult praw człowieka, o które Zachód
zabiega wtedy, gdy chce zaatakować jakieś państwo z pozycji moralnej po
to, by następnie usprawiedliwić militarną inwazję to nie kult człowieka,
lecz kult wyłącznie Człowieka Zachodniego.
Kapitalizm liberalny przedstawia jednoznaczną wizję człowieka. Człowiek
kupuje. Człowiek sprzedaje się na wolnym rynku. Człowiekowi zależy
wyłącznie na pieniądzach. Człowiek jest bogaty i zamożny. Człowiek jest
piękny i ma 'seksowne' ciało. Człowiekiem jest tylko pan i władca.
Człowiekiem jest więc tylko podobny do mnie - do władcy.
Prawa człowieka dotyczą wyłącznie ludzi wpasowujących się w powyższą
definicję. Zgodnie z tą definicją człowieka, osoby które nie są
kapitalistycznie piękne, nie sprzedają się i nie kupują, nie są
władcami, zakrywają ciało... nie są też i ludźmi. Stąd już bardzo krótka
droga do wojny, legalnego mordowania i systematycznej likwidacji.
Ofiary nie robiły zakupów w centrach handlowych, nie wyjeżdżały na
wakacje do ciepłych krajów, nie miały konta na facebooku... a więc nie
istniały. Tylko w nielicznych miejscach krążą jeszcze pogłoski, zgodnie z
którymi Chris Kyle zlikwidował ludzi a nie ruchome, komputerowe cele o
niskim ilorazie sztucznej inteligencji.
Utrata uprzywilejowanej pozycji na światowym rynku pracy jest czymś
niewyobrażalnym. Chris Kyle to bohater, który zapewnił Zachodowi
niezmierzone ilości Big Maców z McDonalda i tysiące litrów ropy do
naszych wspaniałych, błyszczących samochodów. Cóż z tego, że przy okazji
nie obyło się bez ofiar, lecz skoro ofiary nie były ludźmi, nikt o nich
nie słyszał - żadna z nich nie wystąpiła przecież w "Tańcu z
gwiazdami". Chris Kyle, nie Jezus, jest prawdziwym męczennikiem Zachodu.
To właśnie Kyle musiał odwalić 'brudną robotę', a jak sam wspomina
"miał opory" przed strzelaniem do kobiety z dzieckiem na rękach, ale
opory te zdołał w sobie zwalczyć i dzięki temu sięgnął nieba, ideału,
złamał ostatnią barierę w obronie 'wartości zachodu', które to
umożliwiły i które na to zezwalają.
Na Zachodzie wszyscy szkolą się na Chrisów Kyle'ów. Trening jest bardzo
skuteczny. Nie wszystkich zdołano niestety wysłać na czas do Iraku...
Być może gdyby sprawcy masakry na premierze "Batmana", Jamesowi
Holmesowi zdołano by dostarczyć na czas Irakijczyków zapobieżono by
tragedii... Holmes w Iraku byłby kimś użytecznym, może nawet pobiłby
rekord Kyle'a.
Chris Kyle może mordować. Polska, Stany Zjednoczone i inne kraje mogą
brać udział w wojnach. Społeczeństwa nie reagują. Nie wierzą w to, że
inny świat jest możliwy. Ofiara z trupów na zagranicznych wojnach wydaje
się być ofiarą skromną i niezauważalną. Gdy ginie jeden z nas -
reagujemy. Gdy ginie nie ktoś, a coś i płynie dla nas z tego korzyść...
fetujemy.
-----------------------------------
Dopiero co rozpoczęły się Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Przy okazji
przemarszu reprezentacji Syrii komentatorowi wymknęło się, że państwa
uczestniczące w wojnach nie mogą - zgodnie z prawem olimpijskim - brać
udziału w igrzyskach. Dla komentatora jedynym światowym agresorem jest
Syria. Nie USA, nie Wielka Brytania, Nie Francja, nie Polska... lecz
Syria. Mordercą również nie jest Barack Obama, nie jest nim Nicolas
Sarkozy, nie jest nim Chris Kyle. Mordercami są ci, którzy działają
przeciw nam, czyli przeciw imperializmowi, kimkolwiek by nie byli, z
dzieckiem na rękach lub bez...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz