Szukaj na tym blogu

wtorek, 7 sierpnia 2012

Europa nie pomoże cz I&II




I


Polska jest na samym dnie Unii Europejskiej. Przejmujemy się protestami i ruchami społecznymi w Hiszpanii i Grecji, ale kryzys tych państw jest niczym w porównaniu z sytuacją gospodarczą Polski i skalą wyzysku w naszym kraju. To co przynosi niezadowolenie i bunt gdzie indziej u nas dawno już stało się normą. Unia Europejska nie jest organizmem jednorodnym, jest organizmem wzajemnie oddziałujących na siebie narodów, w przypadku Polski wymiana ta ma na celu przede wszystkim kradzież i wywłaszczenie.

Zachodni robotnicy, którzy walczą o swoją wysoką płacę minimalną są zajęci własnym interesem i sytuacja Polski nie mieści się w ich horyzoncie zainteresowań. Co więcej, dobra koniunktura w krajach zachodniej Europy żywi się tanią robocizną, której dostarczają Polacy. Drenaż mózgów, emigracja robotników, wolna amerykanka dla zagranicznego kapitału to narzędzia, które pozwalają okradać nas w zgodzie z literą prawa. W ten właśnie sposób Unia Europejska wypracowała szeroki wachlarz metod, dzięki którym Polska na stałe traci gospodarczą podmiotowość i samodzielność.

Dopóki Unia Europejska nie stanie się prawdziwą federacją, o charakterze socjalistycznym i robotniczym, dopóty nierówności i przepaście między poszczególnymi państwami będą nastawiać klasę robotniczą poszczególnych państw przeciwko sobie. Za konfliktem między różnymi odłamami klasy robotniczej stoi oczywiście kapitał i jego ideologia, tworząca z tych najbardziej uprzywilejowanych pracowników swoją wierną gwardię. Wydostać się z tych sideł nie jest łatwo, szczególnie jeśli władze kraju sprzyjają kapitalistycznej polityce tworzenia tych nierówności...

Polska znajduje się na szarym końcu unijnego ogonka i to właśnie my musimy coś z tym zrobić, cud z Brukseli nie nadejdzie. Lewica przyzwyczajona wyłącznie do sekundowania zachodnim robotnikom zapomina o ich niezwykle uprzywilejowanym położeniu. Zachodni ruch robotniczy to w większości ruch tradeunionizmu, ruch konserwatywnej walki o swoje – narodowe – przywileje w ramach imperialistycznego kapitalizmu – którego łupem padamy niestety i my.

Można rzec, że doili nas (i doją nadal) aż przywykliśmy. Słabość naszej lewicy i brak klasowych związków zawodowych nie pozwalają na walkę o godność polskiego robotnika w sytuacji, w której to jemu w Europie dzieje się najgorzej. Stąd też klęska i niekompatybilność wszelkich ‘zachodnich recept’, których targetem jest bogata arystokracja pracy, mogąca liczyć na zyski z trzeciego świata i z kolonii takich jak Polska. Symulowana ‘zachodnia demokracja’ przyjmuje w Polsce postać komediową, bowiem brakuje u nas „społeczeństwa obywatelskiego”, charakteryzującego się silną podmiotowością wynikającą wprost z zasobności portfela. Ten portfel w przypadku Polski jest pusty. Będąc zapatrzonymi we francuską klasę robotniczą lewicowi działacze nie myślą o kolonialnej przeszłości i kolonialnej teraźniejszości tego kraju. W chwili obecnej francuski internacjonalizm to wspomnienie, które w naszej kolonii żyje jeszcze z sentymentu dla Napoleona, którym nakarmiono nas poprzez hymn...



II


Cele Polski i naszej klasy robotniczej są po prostu inne od celów najbogatszych krajów europejskich. Sytuacja wyzyskiwanych wymaga walki o jej zmianę. Europa nie pomoże. Europa będzie milczeć i będzie zadowolona jeśli jej niewolnicy także będą milczeć. Walka o polepszenie bytu polskiego pracownika to walka w sercu Europy z całą liberalną maszynerią, którą Unia Europejska wypracowała i którą pacyfikuje każdy opór. Możliwość wyjazdu zarobkowego i inne bajki o unijnej wspólnocie bledną przy porównaniu płacy minimalnej poszczególnych krajów. Unijna Federacja, jeśli w ogóle powstanie, pozostanie również Unią dwóch prędkości i różnych standardów – o ile nie upomnimy się o równe prawa i nie będziemy o nie walczyć.

Walka polityczna to w przypadku pracowników najemnych walka o klasową świadomość i jej zmianę, która rodzi się dopiero w ogniu politycznych sporów i konfliktów. Świadomość klasy robotniczej zależna jest od przyjmowanej przez nią ideologii, którą wytwarza systemowa hegemonia. Każda klasa społeczna stać się może narzędziem doktryny liberalizmu, faszyzmu, konserwatyzmu… W przypadku klasy robotniczej nie jest inaczej. Z nadania nie posiadania ona nic. Każda klęska i ułomność pracowników zostanie wykorzystana przez kapitalizm, który bezlitośnie i metodycznie umacnia swoją władzę nad ogółem społeczeństwa. O wszystkim finalnie decyduje więc poziom świadomości klasowej. Ale rzeczona świadomość klasowa – jak już zostało napisane – może być różna i nie zawsze pozostaje w zgodzie z interesem całej, wielkiej klasy robotniczej.

Konflikt poszczególnych gospodarek, poszczególnych państw, a nawet konflikt poszczególnych klas robotniczych może być w swej treści konfliktem burżuazyjno-robotniczym. W tęsknocie za autentyczną świadomością klasową działacze państw-kolonii zerkają na państwa wchodzące w skład imperium, gdzie podmiotowa klasa robotnicza posiada świadomość swojego uprzywilejowania i świadomość korzyści płynących dla niej z polityki imperializmu. W taki właśnie sposób mylona jest wysoka świadomość swojego klasowego położenia, którą posiadają zachodni robotnicy z lewicową, internacjonalistyczną świadomością socjalistyczną. Świadomość jednych i drugich pracowników jest nieprzekładalna, bo nieprzekładalne są i interesy, różne są usytuowania. Dla jednych celem jest trwanie w ekstraklasie kapitalizmu i zbieranie jego owoców (zrywanych gdzie indziej), dla drugich celem jest wyrwanie się ze szpon kapitalizmu kolonialnego i odrzucenie tego systemu.

Dlatego Szwecję - o której tak wielu marzy - w Polsce trzeba dopiero wywalczyć i zdobyć przy pomocy rewolucyjnych haseł i rewolucyjnego, socjalistycznego programu. Dlatego kryzys, czy jego brak w Europie nie wpłynie na złą sytuację polskich pracowników najemnych. Dlatego też europejski socjal sytych uprzywilejowanych omija i omijał będzie Polskę. Dlatego też skupić należy się przede wszystkim na polityce na własnym podwórku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz