Szukaj na tym blogu

piątek, 24 sierpnia 2012

Tarcza antyrakietowa, czyli Święty Graal prawicy

Święto Wojska Polskiego stało się wspaniałą okazją do hucznego zamanifestowania narodowego militaryzmu. Zamiast zdystansowanej, historycznej refleksji i dnia pamięci o ofiarach przeszłych wojen święto to jest dla władz czymś na kształt wezwania do wielkiej mobilizacji i ciągłej bitwy.

Te bitwy, które rzekomo mają nadejść to bitwy z Talibami, Ruskimi i wszystkimi tymi, których zwalcza nasz Wielki Brat z Ameryki. Gdy Bush marzył o tarczy antyrakietowej i projektował ją w swoich myślach nie przypuszczał chyba nawet tego, jak silnie obraz ten zapisze się w świadomości polskich elit. To, co dla USA jest prostym planem strategicznym skierowanym przeciwko Rosji i mającym na celu odbieranie wpływów Moskwie przy pomocy pożytecznego idioty (Polski), dla nas miało stać się sensem życia i usprawiedliwieniem naszego istnienia w świecie.

Tak właśnie tarcza antyrakietowa stała się Świętym Graalem polskiej prawicy.

To tarcza ma udowodnić powagę naszej misji i naszej dziejowej, antybolszewickiej misji, to tarcza ma uczynić z nas światową potęgę militarną, kraj którego inne kraje miałyby się obawiać... Takie są marzenia naszych elit rządzących, tak zaszczepiono w wyobraźni prawicy zwykłe sługusostwo.

Obama, który zwlekał i zwlekał, aż zaniechał budowy tarczy antyrakietowej nie przypuszczał nawet jak głębokie uczucia lumpenpatriotyczne, kwitnące w umysłach prawicy, zdradził (Czarni po prostu nie rozumieją naszej misji!). Tak się nie godzi. To było dla prawicy nie do zniesienia.

I tak powstał projekt Polskiej Tarczy Antyrakietowej. No może nie dosłownie tarczy, no może bez satelity wystrzelonego w kosmos, może bez najnowocześniejszej technologii... może skończy się na nielatającej replice samolotu bojowego... nieważne! Liczy się idea i tę ideę prawica gotowa jest nawet realizować (niestety przy pomocy prawdziwych, nie zabawkowych, pieniędzy, do tego w dużych ilościach).

I tak, pośród błogosławionych szeregów wojsk kolonialnych (które wspaniale przysłużyły się ojczyźnie w Iraku i Afganistanie) Prezydent Komorowski rozpościera przed nami wizje polskiego imperializmu, polskiej potęgi wojskowej. W rocznicę bitwy warszawskiej ma to szczególne znaczenie.

Historia podobno lubi się powtarzać.

Jeśli bolszewik ze wschodu uderzy po raz drugi (a przecież nastąpić ma to lada chwila) będziemy zwarci i gotowi. Jeśli tylko zdążymy wezwać z powrotem trzy miliony emigrantów, jeśli zdołamy ustawić naszą tarczę w widocznym miejscu (by siała lęk niczym strach na wróble), jeśli wszyscy na czas wrócą z pielgrzymek - dzień to będzie ich ostatni!

Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz