Święto Wojska Polskiego stało się wspaniałą okazją do hucznego
zamanifestowania narodowego militaryzmu. Zamiast zdystansowanej,
historycznej refleksji i dnia pamięci o ofiarach przeszłych wojen święto
to jest dla władz czymś na kształt wezwania do wielkiej mobilizacji i
ciągłej bitwy.
Te bitwy, które rzekomo mają nadejść to bitwy z Talibami, Ruskimi i
wszystkimi tymi, których zwalcza nasz Wielki Brat z Ameryki. Gdy Bush
marzył o tarczy antyrakietowej i projektował ją w swoich myślach nie
przypuszczał chyba nawet tego, jak silnie obraz ten zapisze się w
świadomości polskich elit. To, co dla USA jest prostym planem
strategicznym skierowanym przeciwko Rosji i mającym na celu odbieranie
wpływów Moskwie przy pomocy pożytecznego idioty (Polski), dla nas miało
stać się sensem życia i usprawiedliwieniem naszego istnienia w świecie.
Tak właśnie tarcza antyrakietowa stała się Świętym Graalem polskiej prawicy.
To tarcza ma udowodnić powagę naszej misji i naszej dziejowej,
antybolszewickiej misji, to tarcza ma uczynić z nas światową potęgę
militarną, kraj którego inne kraje miałyby się obawiać... Takie są
marzenia naszych elit rządzących, tak zaszczepiono w wyobraźni prawicy
zwykłe sługusostwo.
Obama, który zwlekał i zwlekał, aż zaniechał budowy tarczy
antyrakietowej nie przypuszczał nawet jak głębokie uczucia
lumpenpatriotyczne, kwitnące w umysłach prawicy, zdradził (Czarni po
prostu nie rozumieją naszej misji!). Tak się nie godzi. To było dla
prawicy nie do zniesienia.
I tak powstał projekt Polskiej Tarczy Antyrakietowej. No może nie
dosłownie tarczy, no może bez satelity wystrzelonego w kosmos, może bez
najnowocześniejszej technologii... może skończy się na nielatającej
replice samolotu bojowego... nieważne! Liczy się idea i tę ideę prawica
gotowa jest nawet realizować (niestety przy pomocy prawdziwych, nie
zabawkowych, pieniędzy, do tego w dużych ilościach).
I tak, pośród błogosławionych szeregów wojsk kolonialnych (które
wspaniale przysłużyły się ojczyźnie w Iraku i Afganistanie) Prezydent
Komorowski rozpościera przed nami wizje polskiego imperializmu, polskiej
potęgi wojskowej. W rocznicę bitwy warszawskiej ma to szczególne
znaczenie.
Historia podobno lubi się powtarzać.
Jeśli bolszewik ze wschodu uderzy po raz drugi (a przecież nastąpić ma
to lada chwila) będziemy zwarci i gotowi. Jeśli tylko zdążymy wezwać z
powrotem trzy miliony emigrantów, jeśli zdołamy ustawić naszą tarczę w
widocznym miejscu (by siała lęk niczym strach na wróble), jeśli wszyscy
na czas wrócą z pielgrzymek - dzień to będzie ich ostatni!
Amen.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz