Szukaj na tym blogu

wtorek, 20 listopada 2012

Kapitalistyczna demokracja = Fabryka zła

Żeby móc prowadzić polemikę trzeba wpierw zrozumieć i przeanalizować to co zostało przez kogoś napisane.

To oczywiste, że w tej chwili w Polsce faszyzmu nie ma... Przywiązanie do tego pojęcia bierze się stąd, że niesie ono w sobie potężny ładunek emocjonalny. Słowa: prawica, konserwatywna prawica, reakcja, nacjonalizm już takiego ładunku ze sobą nie niosą -> a tego mamy u nas pod dostatkiem, to zostało oswojone. To o czym wcześniej pisałem to fakt, że rząd i establishment w treści nadbudowy politycznej jest w gruncie rzeczy tym samym co ONR i ruchy skrajności - które od dwóch dni budzą tak wielkie emocje.

Bardzo wzrusza mnie także obrona PRLu przez antyprlowskich socjalliberałów, z trudem przyznających, że w PRLu nie zagazowano milionów ludzi (Czy nie warto może było jeszcze rozważyć składania takiej deklaracji? Niejeden grant mógł przepaść). Szkoda tylko, że tak późno będziecie dochodzić do tego, że w rezultacie /postępującej/ katastrofy kapitalizmu coraz częściej będziecie stawać przed wyborem reakcyjna prawica/socjalizm.

Bezpieczny środek, w który wielu nadal wierzy nigdy nie istniał, był pozorem utrzymywanym przez łupieżcze siły kapitału.

W Polsce żadnej demokracji nie ma. Jest dyktatura kapitału /głównie zagranicznego/ i fasadowa demokracja parlamentarna. Bronić tej demokracji i bronić establishmentu na miejscu lewicy dążącej /jak rozumiem/ do zyskania kiedyś władzy nie radzę. Komorowski i Tusk mają swoich "rycerzy" i są to "rycerze" podobnie antylewicowi i antysocjalistyczni co ludzie Zawiszy. To oni , na czele z Wyborczą, zajęci byli przez lat dwadzieścia tym, żeby z lewicy i z socjalizmu nie ostał się kamień na kamieniu. Jedyna lewicowość osiągalna w III RP to wzruszanie się (i nic więcej) nad losem wykluczonych. Próba wytworzenia jednolitej, prawicowo-konserwatywno-reakcyjnej polityki historycznej powiodła się: dzięki CAŁKOWICIE LEGALNEJ działalności IPNu i dzięki likwidacji wszystkiego co realnie antysystemowe. A lewica musi być antysystemowa jeśli systemem jest kapitalizm.

Polski Establishment założył sobie, że stworzy jedną, uniwersalną politykę wiecznego konsensusu. Tym konsensusem miał być konsensus prawicy, ten 'właściwie patriotyczny' i przede wszystkim - antysocjalistyczny. Systemowi wydawało się, że wystarczy usunąć lewicę i stworzona zostanie płaszczyzna wiecznej władzy i wiecznej dominacji. To się jednak nie udało. Bolesne przebudzenie nastąpiło w momencie, w którym okazało się, że co prawda polityczne wentyle bezpieczeństwa na lewo zostały zatkane, ale te po prawej stronie stoją otworem. Okazało się po prostu, że język antysystemowej kontestacji to nie tylko 'czerwoni', ale też i 'czarni', którzy pragną wydostać się przez wyłom stworzony przy pomocy sprawy smoleńskiej... To prawdziwy szok dla Prezydenta i [ProNSZowskich] sił rządowych, świadomość że jednak można obejść ich z prawa, że wraz z neutralizacją lewicy nie wyczerpał się język buntu i że antysystemowość w złodziejskiej rzeczywistości i tak i tak wypłynie na wierzch... Na razie bardziej przypomina to farsę, ale w dalszej perspektywie może przerodzić się w tragedię, choć raczej nie w obecnie kompletnie niepodmiotowej historycznie Polsce.

Jak to zwykle często bywa prawica establishmentowa stworzyła też sobie nowego wroga, którego się nie spodziewała. Na razie ten wróg raczkuje i nie wiadomo, czy kiedykolwiek na dobre się rozwinie. Tym wrogiem jest tak samo konserwatywna i reakcyjna prawica... tyle tylko, że jest to siła antyrządowa i radykalniejsza w środkach, rozładowująca napięcie poniżonej części społeczeństwa. Co ciekawe, pojawienie się tego wroga jest też establishmentowej reakcji po części na rękę, przy Zawiszy i Młodzieży Wszechpolskiej każdy prezentować się będzie jak oświecony wolnościowiec, podczas gdy w realu klęczał będzie pod pomnikiem Dmowskiego, NSZu i wznosił będzie te same polityczne hasła - "Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę!".

Zadaniem Lewicy nie jest pilnowanie mydlanej poprawności dyskursu neoliberalnej, kapitalistycznej demokracji. Tym zadaniem jest antysystemowa i antyprawicowa działalność polityczna. Łatwo jest dziś wskazywać na organizatorów marszu niepodległości jako na "tych złych". Jednak bez uchwycenia kontekstu, w którym (ta niewielka jak na razie) zaraza zaczęła się rozprzestrzeniać nie będziemy wiedzieli niczego o tym, kto naprawdę rządzi polityczną sceną i gdzie znajdują się prawdziwe źródła "faszyzacji" sceny politycznej.

Żyjemy dziś w samym środku fabryki zła. Ci, którzy uwierzyli w ludzką twarz kapitalistycznej demokracji niech lepiej przyjrzą się twarzy Breivika. Nie ma czego bronić. Trzeba walczyć o nowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz