Neoliberalne gadzinówki ruszyły na żer. Informacje o domniemanej
propozycji uzusowienia umów śmieciowych, którą miałby przedstawić Donald
Tusk w swoim piątkowym Expose wywołały prawdziwy skandal. W jednej
chwili cały kapitał obrócił się przeciwko Premierowi, w jednej chwili
kapitał zdecydował się Tuska zniszczyć.
Nagle nawet PiS, w osobie Adama Hoffmana, zrezygnowało z postulatu
uskładkowienia umów śmieciowych, ukazując swoją prawdziwą, neoliberalną,
burżuazyjną twarz i bez żadnych wyrzutów sumienia depcząc swoje
wcześniejsze obietnice. Podobnie PSL, słowami Pawlaka zaczęło
przestrzegać przed spodziewanymi planami Tuska, wicepremier stwierdził
wręcz, że to dzięki umowom śmieciowym uniknęliśmy kryzysu i dzięki temu
nie jest u nas tak źle jak w Hiszpanii.
Fakt, tak źle nie jest... jest kilka razy gorzej i biedniej.
Tusk ma nóż na gardle. Wie doskonale, że społeczeństwo ustawicznie
pogrąża się w biedzie, a jednocześnie odnotowujemy przecież stały wzrost
gospodarczy. Nieuzusowienie umów śmieciowych to dla Tuska gwarancja
utraty opinii i władzy, gwarancja problemów budżetowych, krachu
emerytalnego i katastrofy politycznej. Jego instynkt przetrwania może
kazać mu realizować zadania racjonalne, nawet kosztem akceptacji
antyneoliberalnego charakteru tych postulatów.
Pracobiorcy (czyt. 'pracodawcy' oszukańczo zwani pracodawcami, albo po
prostu właściciele kapitału) straszą nas / pracowników najemnych / , że
jeśli umowy śmieciowe zostaną obłożone zusowską składką to oni
zrezygnują z zatrudniania pracowników i wszyscy wylądujemy na bruku. To
czysty szantaż. Państwo musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest za
realizacją interesów ok. 5% społecznej śmietanki właścicieli, czy też
jest od tego by zabezpieczyć godziwą pracę, płacę i emerytury
druzgocącej większości społeczeństwa. To spór o to, czy Polska jest, czy
nie jest kolonią.
Pracobiorcy otwarcie kłamią - to że zmniejszy się ich stopa zysku nie
zmieni tego, że warunki zatrudniania (a więc i wyzysku) w Polsce i tak
pozostaną jednymi z najatrakcyjniejszych w regionie i całej Unii
Europejskiej. Komitet barbarzyńskiej eksploatacji -
którym jest rząd RP - musi zmienić swoją strategię. Wyzysk w tej skali
co dotychczas musi się skończyć. Chyba, że mielibyśmy zrezygnować z tego
, co pracobiorcy nazywają 'kosztami pracy', a więc z emerytur i z
ubezpieczenia zdrowotnego. Tego nie zrobimy. Na to nie pozwolimy.
Myślenie prostackiego wyzyskiwacza jest proste. Życie pracownika zarówno
przed podjęciem pracy, tak jak i życie pracownika po podjęciu pracy nic
go nie obchodzi. Nie interesuje go nawet jego stan zdrowia, bo zawsze
może przecież zastąpić jednego taniego frajera, drugim tanim frajerem,
zwłaszcza, że do 67 roku życia i tak mało kto dożyje, jest więc z kogo
wybierać. Poza maksymalną, krótkotrwałą eksploatacją naszych
pracobiorców nie interesuje nic.
Oni chcą byśmy my też nie byli zainteresowani niczym innym, tylko tym, żeby oni mogli dawać nam jak najmniej.
‘Pracodawcy’! Nie zatrudniajcie jeśli macie wyzyskiwać ludzi do tego
stopnia, że nie stać ich będzie na emeryturę, jeśli nie stać ma nas być
na opiekę zdrowotną. Jeżeli nie stać was na pracowników, jeśli bycie
zatrudnionym ma oznaczać bycie niewolnikiem to zajmijcie się czymś co
potraficie, zajmijcie się godziwszym zajęciem. Do biznesu po prostu się
nie nadajecie! Na wasze miejsce przyjdą inni, którzy nie chcą mieć w
sercu Europy Bangladeszu, a jeśli nie – społeczeństwo poradzi sobie bez
was.
Kłamstwa, że zamkniecie firmy, gdy zostaną uskładkowione umowy śmieciowe
wciskajcie komu innemu. Z czego będziecie żyli jeśli pozamykacie firmy?
Co będziecie robić?
Nie wmawiajcie nam polityki jedności narodowej. Polityka jedności
społecznej nie istnieje - nie, jeśli w jedności tej mają znajdować się
cyniczni wyzyskiwacze. Jeżeli zieloność naszej wyspy ma wiecznie polegać
wyłącznie na tym, że jej mieszkańcy są najtańszą siłą roboczą w
Europie, to lepiej tą wyspę spalić i zacząć budowę kraju od nowa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz