Lewica powoli kupuje prawicową koncepcję święta niepodległości, która
polega na upodobnianiu święta odzyskania niepodległości do święta
zmarłych. W takiej licytacji liczy się tylko to, kto wyciągnie na
rocznicę lepszego trupa z szafy i kto pochwali się fajniejszą wersją
historii starożytnej - najlepiej taką z bogatymi nawiązaniami do
Dmowskiego lub jego ówczesnych oponentów. Kompleksy lewicy, która myśli o
sobie, że jest znikąd leczyć trzeba inaczej i gdzie indziej.
Jeśli pisałem o odzyskiwaniu patriotyzmu to bynajmniej nie chodziło mi o
odzyskiwanie trupów z szafy. Pojedynek na przeszłość musi wyglądać
inaczej.
Całą polityczną energię lewica powinna skierować na przekierowanie
patriotyzmu z przeszłości na przyszłość. Tylko w ten sposób można
odróżnić się od prawicy. Wszelkie ewentualne spory historyczne załatwiać
należy wewnątrz i w obrębie organizacji, najlepiej cementując je
warstwą pożytecznej praktyki politycznej na teraz. Im dalej od dyskursu
rozrachunków tym lepiej.
Wyścigu na relikwie lewica nie wygra. W ogóle nie powinna brać w nim
udziału. Praktyki nawiązującej do historii lewicy, która sięga po
postacie z lat 20-tych ubiegłego wieku, byle tylko nie mówić o niczym
związanym z rzeczywistością, która trwała jeszcze 22 lata temu jest
tyleż śmieszna co operetkowa. Teraźniejszość potrzebuje przykładów z
historii, ale nie przykładów historycznej archeologii symbolicznej, lecz
przykładów rozwiązań i przykładów działania.
Archeologią lewica będzie mogła się zająć wtedy, gdy na powrót
zaistnieje i na nowo odrodzi się w świadomości publicznej. Prawica może
sobie pozwolić na sekcję nekrofilną, lewica nie. Lewica musi zaistnieć
na poziomie praktyki teraźniejszości, a nie ustawiać się w szeregu z
innymi ruchami pomnikowymi.
Przed bagnem i kałużą historii należy w wypadku polskich skłonności do
historycznej nekrofilii wyłącznie uciekać. Zamiast tego trzeba mówić
wyłącznie o tym co teraz, teraz, teraz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz