Szukaj na tym blogu

wtorek, 20 listopada 2012

Zadłużcie się jeszcze bardziej... P.S - Radźcie sobie sami

Rząd dostrzegł wreszcie problem niedoboru mieszkań. Pojawił się nowy projekt. Dofinansowywanie nowych mieszkań dla młodych ludzi ma się w Polsce odbywać poprzez dofinansowywanie... kredytów.

Umarzanie kilku procent kredytu to nowy sposób, którym rząd chce załatać braki mieszkaniowe. Pomysł, delikatnie mówiąc, chybiony.

Państwo nie tylko promuje tym samym zadłużanie się w nieskończoność, ale przede wszystkim ignoruje 3/4 społeczeństwa, czyli wszystkich tych, których na wysokie kredyty nigdy nie będzie stać. Kto może się zadłużać? Komu banki udzielają kredytów?

Przede wszystkim stale zatrudnionym. Tym, których dochody pochodzą ze śmieciówek (a przypominam, na śmieciówkach w Polsce pracuje 1/3 zatrudnionych) te kredyty nigdy nie zostaną udzielone. Jak otrzymać kredyt w kraju, w którym oficjalna ideologia promuje śmieciową elastyczność?

Dobre pytanie.

Nikt oczywiście nie wpadnie na oczywiste rozwiązanie problemu: społeczne budownictwo mieszkaniowe. Bo przecież na tym w żaden sposób nie zarobiłby banki, byłby to czysty koszt, a przecież koszt to w neoliberalnym słowniku słowo nieczyste. Koszt nie przynoszący natychmiastowo przekraczającego go zysku to grzech śmiertelny. Grzech niekapitalizmu, którego najlepszym przykładem są kompletnie nieopłacalne z tej perspektywy dzieci. Chyba należałoby z nich zrezygnować.

Kościoły jak widać są różne.

W swojej dzisiejszej wypowiedzi Premier stwierdził, że wolałby, by jego syn był spawaczem, niż bezrobotnym. Zachęcał też do zmieniania zawodów i pracowania w zawodzie niewyuczonym.

Cóż za genialny pomysł! W końcu jak twierdzą eksperci "lepsza jakakolwiek praca niż bezrobocie". Tak jak gdyby ludzie z własnej woli siedzieli na bezrobociu, tak jak gdyby miliony miejsc pracy roiły się na rynku.



Niestety, jedyna potencjalna kuracja została zakazana. Trup koncepcji tworzenia miejsc pracy przez nasze państwo został pochowany już dawno temu.

Premier, szef państwa, które zajmuje się przecież edukacją, bezradnie rozkłada ręce. Nie ma dla niego nic dziwnego w tym, że kształci się ludzi po nic, że nie istnieje żaden plan zatrudnienia. Wyrzucanie pieniędzy na śmietnik, kompletna fikcja edukacji nie są już nawet dla niego sprawami wstydliwymi.

Jest to normalność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz