Szukaj na tym blogu

wtorek, 20 listopada 2012

Odzyskać patriotyzm

W coraz bardziej prowincjonalnej Polsce coraz więcej pojęć zawłaszczają na swój wyłączny użytek różne grupy i odłamy politycznego marginesu. Każda frakcja polityczna pragnie mieć swoje własne słowo, dla jednej będzie to równość, dla drugiej moralność, dla jeszcze innej - patriotyzm. Słowa-klucze (wobec niepopularności prawdziwych programów politycznych) stały się programami zastępczymi i teraz każdy chce mieć dla siebie swoje własne zaklęcie. Szczególnie ten ostatni przypadek powinien zwrócić naszą uwagę.

Patriotyzm został całkowicie wchłonięty przez prawicową narrację i konserwatywny dyskurs polityczny. Patriotyzm w kraju nad Wisłą automatycznie oznacza dziś antysocjalizm i antykomunizm. Przyzwolenie na to powszechne jest nawet na lewicy. Patriotyczne = Piłsudczykowskie. Jedyna prawdziwa Polska to zgodnie z przekonaniem ‘patriotów’- II RP. Polskość w latach powojennych odznaczała się z kolei wyłącznie w walkach z ‘sowiecką okupacją’, aż do wspaniałego wyzwolenia roku 1989.

Scena polityczna uległa w Polsce takiemu przesunięciu na prawo, że mamy obecnie nawet deklaratywnie lewicową wersję prawicy, co nie powinno nas dziwić w kraju, w którym ostrożni socjaldemokraci przepychają się po kątach, z rzadka będąc dopuszczanymi do głosu w publicznej debacie i do tego uchodząc za skrajnych radykałów.

Kradzież patriotyzmu przez prawicę nie była łatwa, powiodła się głównie dzięki bierności i naturze nowolewicy. Nowolewica (wychowana na Gazecie Wyborczej) lekką ręką oddała patriotyzm, kwestię narodową, wątki emancypacji narodowej i z miłością poświęciła się wyłącznie kwestiom swobód obyczajowych (w wersji liberalnej, dalekiej od wątków ekonomicznych). Z czasem lewica ekonomiczna zaczęła pojawiać się na nowo, w swej uszczuplonej i wystraszonej formie. Pomimo tego, że posiada ona szerszy od nowolewicy horyzont to i tak nie zdecydowała się sięgnąć z powrotem po język narodowej emancypacji – zamiast tego zrobiła prawie wszystko byle tylko odseparować się od wszelkich form narodowego patriotyzmu i przybliżyć się do kosmopolitycznego, neokolonialnego, ‘dyskursu-glamour’, jakim posługuje się (neo)liberalna prawica.

To spowodowało, że patriotyzm tak jak i pojęcie narodu stał się domeną wyłącznie PiS-u, antykomunistów i innych egzotycznych odmian nacjonalizmu. W ten sposób doszło też do rozłamu na ‘lewicę patriotyczną’, która coraz bardziej zbliżając się do prawicy jednocześnie uważa się za jedyną patriotyczną lewicę, oraz na ‘lewicę wolnościową’, której program to w gruncie rzeczy zlepek o charakterze anarchistyczno-liberalnym. Specyficzny dyskurs anarchizmu, zgodnie z którym naród = państwo, a państwo = zło zgrabnie łączy się w tym punkcie z polityczną linią neoliberałów i burżuazji, dla której każda intensywniejsza obecność państwa = zagrożenie dla kapitalistycznych interesów.

Polska lewica zupełnie zapomniała o swojej podstawowej narracji i wyparła się jej. Swoje zrobił też w tej sprawie napór produkowanych przez IPN ‘prawd historycznych’. Zgodnie z tymi ‘prawdami’ cały okres PRL-u oceniać należy jako okupację, a wszyscy którzy brali w niej udział z automatu stają się tożsami z ruskim najeźdźcą i złem najstraszliwszym. W odpowiedzi na tę indoktrynację wystraszonej lewicy nie pozostało nic innego jak wyprzeć się swojej własnej historii i albo uwierzyć w prawicowe prawdy, albo w ogóle zrezygnować z jakiegokolwiek oparcia historycznego. Patriotyzm socjalistyczny i komunistyczny został wymazany z kart historii.

Podczas gdy w rzeczywistości to właśnie lewica w swej historii sięgała po najczystszy patriotyzm, a wszystkie udane rewolucje socjalistyczne zawsze połączone były z ideologicznym ruchem narodowo-wyzwoleńczym. Komunizm, rozumiany jako klasowe braterstwo narodów również był i jest nadal projektem czysto patriotycznym - innym oczywiście od tego patriotyzmu, który każe klękać przed klerem i posyłać dzieci na barykady powstańcze.

Neoliberalna okupacja i fakt skolonizowania Polski przez zagraniczny kapitał wzmacniają tylko polityczną siłę postulatów propaństwowych i narodowo-wyzwoleńczych. Żądania sprawnego i opiekuńczego, socjalnego państwa łączą się w społeczeństwie z wizją silnego i zjednoczonego narodu. Po taki język sięgają współcześnie wszyscy przywódcy socjalistyczni, na czele z Prezydentem Chavezem. Ten naród to naród inny od tego, który żyje w głowie nacjonalistów i klerykałów - o ten właśnie naród lewica musi zawalczyć, musi też odzyskać swój narodowo-wyzwoleńczy charakter.

Z tej perspektywy różnego rodzaju ‘blokady’ marszu niepodległości tylko odklejają lewicę od jej naturalnego miejsca (a także od jej elektoratu), uniemożliwiają jej też wypłynięcie na szersze polityczne wody. Korzysta na tym wyłącznie polityczne centrum i neoliberalny establishment.

Własne marsze niepodległości, z własną koncepcją patriotyzmu i narodowości to najlepszy pomysł na promocję lewicowego patriotyzmu. A ten lewica musi odzyskać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz